Dragon - Space Trip Played by Forum |
|
| Ruiny Central City | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
NPC Mistrz Gry
Liczba postów : 1006 Join date : 19/12/2013
| Temat: Ruiny Central City Pią 20 Gru - 4:35 | |
| *** Niegdyś piękne i tętniące życiem miasto. Dopóki któregoś dnia niespodziewanie nieznana istota wpadła w szał i zniszczyła je. Stało się to na tyle szybko, że ledwo mieszkańcom udało się uciec, oczywiście nie obyło się bez ofiar. Od tamtego tragicznego dnia miasto jest opuszczone. Idealne miejsce na trening!*** | |
| | | Roy OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 49 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (530/530) KI: (550/550) J: (894/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Pon 11 Lip - 20:22 | |
| Nie miał on za bardzo wyjścia prócz tego by się ukazać, pewnie błekitnowłosa było porządnie zaskoczona widokiem Halfa który przecież niedawno starał się o jakikolwiek kontakt z nią, miał on także świadomość iż teraz już nie ważne co powie czy jak spróbuje się wytłumaczyć, teraz będzie dla niej na pewno stalkerem. Miała ona jedynie na tyle szczęścia że pojawił się tam dopiero chwilę przed końcem jej przebierania się, dla niego było to trochę nie fortunne bo co tu kłamać, gdy już ją zauważył miał nadzieję że może ujrzy co nieco więcej. No ale może następnym razem się mu uda, podchodząc powoli otrzepał się z gruzu jaki na nim wylądował po serii jej ki blastów, nie dało się nie odczuć że ma ona trochę siły bo kilka z nich trafiło go centralnie jednak nie było to na tyle poważne by zrobić mu krzywdę. -Stawiam że zdziwiona... możesz robić sobie nadzieję ale niestety nie... ... nie śledziłem cię. Wybuchając śmiechem dla rozluźnienia sytuacji próbował też ocenić czy aby na pewno, jest już bezpiecznie by podejść bliżej, wszakże nie wiadomo czy chce ona w ogóle teraz z kimś przebywać, a widząc jak zaczęła rozwalać wszystko dookoła czuł że musiała się wyładować. Stajać gdzieś w połowie drogi założył rękę na rękę o przyglądał się jej przez chwilę, i musiał przyznać że w tym ubraniu było ewidentnie widać że jest dorodną przedstawicielka płci przeciwnej, no ale nie mógł dać tego po sobie poznać inaczej wyszedł by jeszcze na jakiegoś zboczeńca. Oglądając się gdzieś w inną stronę starał się nie strzelić buraka, przez jakiś czas trwała cisza przez nadal niezbyt komfortową sytuację aż wreszcie Roy zebrał się na odwagę by pociągnąć rozmowę. -Niewielu się tutaj zapuszcza, wszyscy boja się tego miejsca jak ognia od czasu katastrofy, ale sam muszę przyznać, jak jest się w nastroju na demolkę, to nie ma lepszej lokacji do tego... często tutaj przebywasz ? bo jakoś cię nie widywałem... Gdy Eni zapytała się o co mu chodzi ze częściej jej nie widywał wytłumaczył, ze przychodzi tutaj od czasu do czasu na zwyczajną przechadzkę, że było w tym gruzowisku coś co przyciągało go za każdym razem, a znacznie lepiej było dla niego spędzić tak czas niż na przykład zadawać się i popisywać z innymi tak jak to robił jej braciszek. Siadając na rozwalonym głazie oparł podbródek o swoją rękę i zaczął się rozglądać, pamiętał dokładnie jak wyglądało to miasto, gdzie co się znajdywało, najpopularniejsze miejsca. Wszystkie te rzeczy dosłownie ukazywały mu się przed oczyma zamiast sterty budowli, wzdychając ponownie spojrzał się na towarzyszkę uśmiechając się delikatnie. -Może i nawet będziemy mogli teraz spokojnie porozmawiać, wątpię że ktoś tutaj nas za szybko znajdzie. zresztą... tylko Saiyanie potrafią wyczuwać energię, nigdy nie widziałem człowieka który to potrafił więc możliwe że tylko Kai jak się uprze lub jeden z twoich rodziców... bo stawiam że ten słodki ogonek nie wziął się znikąd prawda ? Nawet miło wiedzieć że nie jest się samemu z czymś takim. Mając coraz lepszy nastrój czuł że pewnie jakoś znowu zaczną się dogadywać, a o to właśnie mu chodziło, skoro już miał szansę z nią porozmawiać, gdzie od bardzo długiego czasu po prostu wstydził się tego zrobić, to dlaczego nie miałby się wreszcie zacząć starać. A pamiętaj jeszcze dokładnie początek ich rozmowy w cukierni, więc wiedział że nie jest to jednostronne, jedynym masywnym minusem były ot że od tego momentu na pewno będzie miał jeszcze częściej jej jakże to urodziwego, i zarazem przyjemnego w otoczeniu braciszka. Na samą myśl mu się odechciewało, ale nie ma nic za darmo, trzeba przejść swoje by mieć na coś szansę. | |
| | | Neya OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 53 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (450/450) KI: (630/630) J: (888/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Wto 12 Lip - 2:22 | |
| Widząc wychodzącego z kryjówki halfa zamurowało ją, spodziewała się prędzej potwora z bagien niż tego chłopaka. Na pierwszy rzut, była wręcz przekonana o jego śledzeniu jej, jak to miało miejsce w szkole. Naburmuszona syknęła pod nosem nie zmieniając swojej pozycji, będąc gotowa w każdej chwili walczyć o życie. Ojciec opowiadał jej często o wynaturzeniu saiyan. Jednak prawda okazała się całkowicie inna z tego, co udo się jej ustalić z rozmowy. Wszystko niby miało świadczyć o czystym przypadku. Stając luźno uśmiechnęła się słodko na jego ostatnie słowa. Jak zwykle był uroczy nawet w sytuacji, gdzie powinien się bać jej gniewu. Wzdychając podeszła do niego uderzając go z pięści w głowę. -Baka! Nie strasz mnie nigdy więcej! Zaśmiawszy się spoczęła obok niego, wycierając pot z czoła. Zerkając w jego stronę głośno westchnęła zastanawiając się, czemu właściwie przychodzi w tak odludne miejsce. Czyżby i on trenował? Skoro już była zmuszona na jego towarzystwo, to warto czegoś się dowiedzieć. Choćby miałaby to najnudniejsza opowieść na świecie. Pytanie tylko pozostawało jak zacząć temat, aby nie wyszedł z tego jedno wielkie przesłuchanie. Kilka minut w ciszy dobrze zrobiło jej zmęczonemu organizmowi, po czym zaczęła mówić spoglądać w niebo. -Masz rację. Fajnie wiedzieć, że nie jest się jedynym. Czyli jak mam rozumieć sam jesteś tylko w połowie saiyanem. Choć muszę przyznać przypominasz wyglądem czystej krwi kosmicznego wojownika. Przeciągając się nagle delikatnie uderzyła go w ramię dla zaczepki. -A jeśli chodzi o przebywanie tutaj, to jestem tutaj około trzy razy w miesiącu. Kiedy muszę pobyć sama, z daleka od marudnego Kai'a i wymagającej mamy. A ty co tu robisz? Plus jakiej katastrofy? Czekając na odpowiedź miała nadzieję, że tym razem nikt się nie zjawi i nie przerwie im po raz kolejny rozmowy. Niestety, kiedy Roy się odezwał pogoda gwałtownie zmieniła się. Chmury zasłoniły błękitne niebo, a chwilę później rozpadało się porządnie. Niezadowoleni z obrotu akcji szybko musieli znaleźć schronienie. Skrywając się we wnętrzu jednego z budynków przycupnęli na moment, by później rozejrzeć się za czymś do ułatwienia spędzenia czasu w takim miejscu. Odnajdując stół bez jednej nogi podstawili jakieś metalowe skrzynie, które również posłużyły jako krzesła. Siedząc tak zrobiło się strasznie zimno, a deszcz padał nieprzerwanie. Zmarznięta wstała. -Przebiorę się w suche ubranie, za nim zachoruję. Nie mam ochoty opuszczać zajęć. Po tych słowach kilka metrów dalej za wiszącym sporym odłamkiem sufitu połączonym prętami, schowała się, by przebrać się. Nie śpieszyła się, mieli bowiem bardzo dużo czasu, a jakoś żadnemu z nich nie chciało się wracać do domu w taką pogodę. Mając jednocześnie możliwe, że jedyną szansę na rozmowę bez świadków. Gotowa wróciła do dziwnie patrzącego na nią halfa. Jednak nie zagłębiała się, czy mógłby być zdolny ją podglądać. Siadając opadła łokcie o rozwalający się stolik i cmokając sobie. -Więc? | |
| | | Roy OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 49 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (530/530) KI: (550/550) J: (894/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Sro 13 Lip - 1:35 | |
| Czarnowłosy zaśmiał się tylko gdy dostał przez głowę, jako że pogoda nie chciała im sprzyjać musieli się skryć gdzie na szczęście nie wszystkie budynki były całkowicie zniszczone. Siedząc w środku oczywiście dał jej chwilę na przebranie się, o dziwo nawet nie próbował jej podglądać czy cokolwiek. Najzwyczajniej na świecie zdarzyło mu się zamyślić, budziły się w nim wspomnienia związane z tym miastem, lecz od długiego czasu tłumił je w sobie co wykształtowało jego teraźniejszy charakter. Po powrocie Eni spojrzał na nią wzdychając nieco. -Wiesz wyglądam na takiego przez ojca... nie raz mi mówiono że jestem dosłownie jego odbiciem... co nawet mnie cieszy, był dla mnie bardzo ważny. Na jego twarzy pojawił się malutki, skromny uśmiech a on sam potrzebował chwili by uspokoić wszystko w swojej głowie. Wstając spojrzał się w kierunku dziury w ścianie widząc jak cały czas pada, przypominało to nawet pogodę która panowała tamtego dnia. Chcąc zachować kilka informacji dla siebie postanowił wyjaśnić o co chodzi jednak pomijając co nieco. -No wiesz musi być przecież jakiś powód dla którego to niegdyś miasto stało się zbiorowiskiem gruzu i zgliszczy, to robota Saiyana, furia z jego strony była na tyle silna że nie patrzył nawet co robi... ludzie nawet nie wiedzieli co się dzieje, może garstka uszła z życiem, gdzie i tak nie są oni ani trochę chętni o tym opowiadać, zbyt wiele stracili. Zakładając rękę na rękę skierował wzrok z powrotem na błękitnowłosą, wyglądała na delikatnie zdziwioną lecz on nie chciał za długo rozmawiać o tym wiec postanowił odwrócić kota ogonem, jest z nią sam na sam wiec co zaszkodzi dowiedzieć się trochę więcej o niej i może o jej rodzince. -Aż trudno uwierzyć że córka takiej persony ja Jacket Faucets chce się urwać od rodziny, każdy myśli że twoje życie to istna bajka... ale mi tłumaczyć nie musisz... ja wiem swoje, męczą cię pewnie i tyle... Zresztą nie pasujesz tak bardzo do typu popularnej, posiadającej wszystko dziewczyny... ona są znacznie gorsze. Nie miał zamiaru by zabrzmiało to na obelgę, z jego punktu widzenia był to nawet duży komplement gdyż miał już swój szereg informacji o laluniach, przede wszystkim zawdzięczał to temu jak wyglądał, przecież takie lecą na niegrzecznych chłopców a jego aparycja dorównywała psychopacie jeśli by się go dodatkowo zdenerwowało. -Zresztą wątpię że uwierzyłabyś w to że jestem oczytanym mechanikiem, interesuje się elektromechaniką a nawet trochę cybernetyki udało mi się liznąć... więc jeśli już się nudzę to siedzę w domu i skręcam co popadnie, ostatnio nawet staram się zbudować wykrywacz energii KI lecz taki na większą skalę... szkoda tylko że nie mam już rzeczy które kiedyś dał mi ojciec... byłoby na pewno znacznie łatwiej. Roy zaciął się na chwilę, wspomnienia o jego ojcu powodowały że nagle po prostu przestawał funkcjonować, jednak nie mógł pozwolić na to by było to po nim widać, dlatego też po kilku chwilach zaczął się śmiać. Owszem wyglądało to przedziwnie z jej punktu widzenia ale no czego to się nie robi by wyjść z niechcianej sytuacji. W ten przyszło mu także coś do głowy, nie pasował mu bardzo fakt iż taka dziewczyna, tak chodzi bez nikogo, nikt jej nie truje na telefonie ani nic, trzeba było się nieco rozeznać w tym temacie. -Mam nadzieje że nie doczepi się do mnie jeszcze twój chłopak, przecież pewnie dowie się o tym że gadaliśmy w cukierni, teraz pewnie też od tak się nie wytłumaczysz gdzie byłaś... ... bo przecież masz kogoś nie ? Pytam serio a i tak nie uwierzę jeśli powiesz że nie, nie ma takich cudów nawet w naszej galaktyce... | |
| | | Neya OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 53 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (450/450) KI: (630/630) J: (888/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Pią 22 Lip - 14:15 | |
| Rozmowa wyglądała na dość rozbudowaną, ale los chciał uciszyć tę dwójkę. Wpadł na idealny pomysł, pogrzebania ich pod gruzami i tak rozpadającego się budynku. Kiedy tylko młoda błękitnowłosa próbowała odezwać się zauważyła jak jeden z punktów konstrukcji budowli kruszy się, a z miejsc pękań deszcz znajduje ujście. To nie wyglądało zbyt dobrze. Jednak nim zdążyła się zorientować, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo było już za późno. Nie mieli najmniejszej szansy na ucieczkę. Wtem Eni nie myśląc zbyt wiele wtuliła się w czarnowłosego, by nie rozdzielili się pod spadającymi na nich dziesięcioma piętrami. Roy mógł w tej chwili inaczej odebrać jej zachowanie, kiedy to na jego oczach zaczęły puszczać kolumny podpierające sufit. Czy to ich koniec? Nie, los dał im światełko nadziei. Half zakrywając swoim ciałem nastolatkę nie mógł się spodziewać zarwania podłogi pod nimi. Spadając w całej mgle pyłu i kurzu, każde z nich poturlało w inny kąt ujemnego piętra parkingowego. Jakby tego było mało w ułamku sekundy wszystko się zawaliło. trwało to kilka minut, lecz skutki tego było tragiczne. Zawalona konstrukcja była nie tylko niestabilna, lecz rozdzieliła dwójkę uczniów kilkoma tonami gruzów, po którym spływała strumykami spływała deszczówka. Otwierając oczy Eni zorientowała się, że jest cała, otrzymała kilka małych urazów nie zagrażających jej życiu. Mając dość dużo miejsca wstała otrzepując się z pyłu. Rozglądając się nigdzie nie widziała szkolnego kolegi, lecz nie traciła nadziei. Nawołując go zdołała usłyszeć cisze, tłumione odpowiedzi. Podchodząc do ściany gruzu dokładnie przyjrzała się i zbadała oczywiście w przybliżeniu nacisk oraz niestabilność przeszkody. Mogąc pozwolić sobie na wyciągnięcie tylko kilku szklanych odłamków oraz rur konstrukcyjnych dojrzała przygniecionego kolumnami Roy'a. W jej oczach pojawiły się łzy i pod wpływem impulsu zaczęła usiłować dostać się do niego. Kombinując w końcu jakimś cudem zmieściła się w otwór jaki wyskrobała, uważając. Czekał ją pełen ostrożności tor przeszkód, by dostać się do rannego. W międzyczasie postanowiła rozmawiać z nim, by czuł jej obecność. -Wracając do naszej rozmowy... nie uważam, że jesteś tylko głupim koszykarzem. Jest duże prawdopodobieństwo, że jesteś oczytany. I fajnie, cybernetyka... Przelazła przez wybite wcześniej okno kalecząc się odłamkami. Cicho pojękując z bólu złapała się za brzuch tamując krew z ran. Czołgając się wleciała po między popękane ściany, możliwe kiedyś będące sufitem. Nie mając wyjścia szybko przecisnęła się unikając na chwilę późniejszego następstwa ruszania konstrukcji. Niektóre elementy zaczęły zmieniać położenie przez, co nogę przygniotła jej kolumna, gdy prawie dotarła do rannego. Leżąc plackiem z unieruchomioną całą lewą nogą dotykała koniuszkami palców polika Roy'a. Na szczęście lekkie muśniecie wystarczyło, by otworzył oczy i spojrzał na nią. Uśmiechając halfka ponownie odezwała się. -Ja lubię wszystko, co jest powiązane z mechaniką, lecz jestem również dziewczyną. Kocham świecidełka. Wtem w jej oczach zamigotało tysiące błyszczących gwiazdek. Mówiła poważnie, na samą myśl o diamencikach promieniowała radością. Nie dało się tego nie zauważyć. Wiedząc, że utknęli nie wiadomo na jak długo postanowiła mu się zwierzyć. -Jeśli chodzi o chłopców. Onieśmielam ich, to wina ciągłego siedzenia nosem w książkach. Boją się zagadać, bo jestem mądrzejsza zazwyczaj od nich. Chłopcy tego nie lubią. Zaśmiała się wzdychając, kładąc głowę na niezbyt przyjemnej chropowatej powierzchni patrzyła w oczy halfa. -Inną sprawą jest... ogólnie to ja... się w kimś zauroczyłam. On jest super. Chodzicie razem do klasy. To Usui... Usui Takumi. Wiem, co sobie pomyślałeś, to nie realne by na mnie spojrzał. To wschodząca gwiazda w kategorii juniorów Tenka-ichi Budōkai. Po tych słowach poczuła dotyk Roy'a, który delikatnie objął jej dłoń swoją. Wtedy na krótką chwilę zatraciła się w jego spojrzeniu. Mrugnąwszy wybudziła jakby z jego silnie działającej na nią hipnozy uśmiechając się. Czując doskwierający coraz bardziej ból uwięzionej nogi i pieczenie ran na ciele, westchnęła. Poruszając ogonkiem zorientowała się, że ma porządnie zadartą spódniczkę, co spowodowało strzelenie buraka. Uspokajając się po kilku większych wdechach odczuła dziwny posmak w ustach. Pył i kurz zaczynały odminować w pomieszczeniu, więc coraz trudniej było oddychać, a co gorsza deszcz na dworze nie przestawał padać. Jakimś ujściem dostał się zarwaną rynną do uwięzionych halfów. Powodując brak przyczepności powierzchnie twardej, na której utrzymywał się zawalony gruz. Jakby tego było mało, ilości dostającej się wody zaczął wzrastać, tym samym poziom w zalewanym pomieszczeniu. Eni zaczęła panikować czując dotyk wody. -Mało, że nas zasypało to jeszcze utoniemy! Dzięki genom saiyan dali radę przetrwać upadek, lecz czy dadzą radę pokonać żywioł wody? Czy pisana jednak jest im śmierć jak to zaplanował sobie los. | |
| | | Roy OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 49 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (530/530) KI: (550/550) J: (894/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Nie 24 Lip - 18:32 | |
| Całą ta sytuacja zaskoczyła ich obojga, chłopak nawet na chwilę stracił przytomność na jakiś czas gdyż został przygnieciony gruzami. Ocknął się dopiero w momencie gdy usłyszał głos Halfki, przez to nawet początkowo nie zorientował się w jakim stanie się znajduje. Po tym jak jeszcze zaczęła lać się woda do podziemi czuł że ich szanse na wyjście z tego cało maleją drastycznie z każdą kolejną sekundą. Roy chcąc choć cokolwiek zrobić spróbował się podnieść lecz został zahamowany przez rękę, która przygnieciona była wielką stertą kamieni. Wzdychając wiedział co zaraz będzie musiał zrobić lecz przed tym lepiej byłoby jeszcze delikatnie uspokoić towarzyszkę z którą teraz walczył o życie. -Powiem ci tak.. ... każdy typ... który na ciebie nie spojrzy jest dla mnie ślepcem... a to że jesteś mądra to coś dobrego i nie powinnaś tego ukrywać, przyznaj się.. chyba nie chciała byś mieć jakiegoś przygłupa za chłopaka... rozmowy byście pewnie nie przeprowadzili. Uśmiechając się szczerze do niej, chciał by choć na chwilę przestała myśleć o tym wszystkim co się dzieje, bo inaczej jeszcze okaże się że straci przez to resztek sił. Nie dało się jednak nie zauważyć iż jest ona bardzo przejęta, więc trzeba było zaczął powoli działać, choć bardzo tego nie chciał i to nie ze względu co zaraz się z nim stanie, bardziej chodziło o to by jej bardziej nie dobijać. Poważniejąc całkowicie poprosił Eni o zakrycie oczu, wiadomo że zapytała się o co mu chodzi jednak wtedy powtórzył swoją prośbę i dodał jeszcze by nie ważne co nie spoglądała dopóki on jej nie powie. Brzmiało to może bardzo dziwnie ale nie warto dostarczać większej dawki wrażeń komuś kto jest już w taki stresie. -Wiesz dlaczego Takumi jest wschodzącą gwiazdą ?... ... ... ... Zaraz się przekonasz... i nie podglądaj... za żadne skarby... Upewniając się iż błękitnowłosa nic nie widzi chłopak spojrzał w drugą stronę gdzie znajdowała się jego zgnieciona ręka, oddychając powoli zerwał się nagle ciągnąc ją z całej swojej pozostałej siły. Próbując dosłownie wyrwać swoją rękę z gruzu chłopak nie mógł powstrzymać się od wydania okropnie głośnego krzyku, na chwilę spojrzał wtedy na Eni i widział że ta nawet zatrzęsła się ze strachu, Roy krzyknął do niej by dalej zakrywała oczy po czym kontynuował. Wydzierając się niemiłosiernie Half widział jak powoli jego ręka się uwalnia, lecz nie umknął mu widok lejącej się przy tym krwi a nie wspominając już o uczuciu łamania się kości i zrywania mięśni. Roy męczył się tak przez dobre parę minut odlatując nagle na metr z powodu z siły jakiej używał do wydostania się, jego oczom ukazała się dosłownie zmasakrowana ręką która jeśli nie będzie poddana opiece może mu się już nie przydać, na dodatek Eni zaczęła się pytać co się stało więc trzeba było działać dość szybko. Ściągając z siebie swoją koszulkę owinął uszkodzoną kończynę i mając pewność że nic już nie widać pozwolił jej odsłonić oczy. -Wybacz za hałas... ... a co do tego co mówiłem wcześniej... ... jest nią bo ja nie biorę udziału... ... ... trzeba cię stąd wydostać, poziom wody zaczyna się podnosić. Nie chcąc tracić więcej czasu nawet nie poczekał na jej reakcję, najzwyczajniej utorował sobie drogę do kolumny która więziła dziewczynę, nie mając wyjścia chłopak z całej siły wbił palce sprawnej ręki w obiekt by móc choć w ten sposób go trzymać, napinając wszystkie mięśnie i wykorzystując dosłownie rezerwy swych sił zaczął siłować się z ciężarem. Wycieńczenie z jego strony było widać nawet na jego twarzy, lecz w jakiś sposób udało mu się unieść kolumną na kilak centymetrów, niestety czuł ze to potrwa dosłownie chwilę więc nie dając dziewczynie znać kopnął jej niegdyś przygnieciona nogę po czym ciężki obiekt wygrał z nim i upadł teraz na jego stopę. Sycząc z bólu trochę żałował tej decyzji ale było już za późno, wiedział że będzie ona miała mu za złe to co zrobił przed chwilą ale inaczej tylko dobił jej nogę i nerwy w niej ulokowane. -Spróbuj wstać i szukaj stąd wyjścia, ja się zaraz uwolnię a ty nie możesz tracić czasu. Potrzebujesz opieki medycznej, ja mam za sobą już gorsze rzeczy, więc spokojna twoja głowa. Nie ma to jak dobra mian do złej gry, Roy wątpił że się tutaj utopi bo z tym na pewno jakoś sobie poradzi, bardziej martwiło go wycieńczenie jego organizmu. W takim stanie mógłby jeszcze wytrwać kilak do maksimum kilkunastu minut, do tego jego prowizoryczny bandaż zaczął się coraz bardziej zaczerwieniać a pod nim robiła się coraz większa plama krwi, bo przecież jego noga teraz też poważnie ucierpiała. On jednak nie tracił humoru, był nawet na tyle szczery że podał jej tak jak gdyby nigdy nic swój telefon jaki wyciągnął z kieszeni, mniejsza o to że był już zepsuty. -No i nie obraził bym się jakbyś dała mi jednak swój numer... zawsze można znowu się spotkać... tym razem jednak bez takich atrakcji bym prosił... | |
| | | NPC Mistrz Gry
Liczba postów : 1006 Join date : 19/12/2013
| Temat: Re: Ruiny Central City Nie 24 Lip - 23:58 | |
| | |
| | | Neya OPIEKUN FORUM
Liczba postów : 53 Join date : 25/02/2014
SCOUTER HP: (450/450) KI: (630/630) J: (888/1500)
| Temat: Re: Ruiny Central City Pon 25 Lip - 1:38 | |
| Słysząc od halfa w takim momencie jeszcze żarty dotyczące numeru telefonu, niemal nie padła. Potrafiła zrozumieć wiele rzeczy, lecz to nie była odpowiednia chwila na poczucie humoru. Mimo wszystko uśmiechnęła się biorąc do dłoni jego telefon komórkowy i z wielkim trudem przy uszkodzonej szybce zapisała dziewięć cyfr. Po czym włożyła mu go ostrożnie do kieszeni spodni, gdy był zajęty wyciąganiem stopy spod kolumny. -Tylko nie dzwoń po nocach... mam pokój blisko Kai'a. Zaśmiawszy, zaczęła rozglądać się po przestrzeni, która coraz szybciej zapełniała się wodą. Podchodząc do niewielkiej szczeliny pomiędzy trzema elementami gruzu, nagle została powalona strumieniem bardzo lodowatej deszczówki. Neya szybko podniosła się przerażona myślą, że utoną jeśli nic się nie zmieni. Stając przy lejącej się cieczy z wielkim trudem zaczęła blokować jej przedostawanie się dłońmi, a kiedy zaczęło to nie wystarczać zapchała bluzką. Wzdychając nieszczęśliwa widząc, że to tylko kwestia czasu, aż z powrotem strumień zwiększy swoją objętość. Czując się trochę nieswojo zakryła się rękoma, by nie świecić białym biustonoszem przed oczami Roy'a, który w dalszym ciągu usiłował się uwolnić. Woda po kilku minutach sięgała już do pasa halfki, która drżała z zimna. Dotykając w panice niestabilnej namokniętej ściany gruzu, szukała jakiegoś przesuwnego elementu, który pomoże się im wydostać. Tracąc nadzieję uderzyła lekko głową zła na cały świat, nagle do jej uszu doszedł dźwięk, którego w tej sytuacji wolałaby nie słyszeć. Odwracając się w stronę towarzysza ujrzała zawalający się gruz. -Roy !!! Natychmiast pod wpływem impulsu ruszyła mu pomóc. Ze wszystkich sił plecami oparła na sobie cały ciężar lecących elementów budowli. Z trudem dała radę, lecz Roy był wolny i znajdował się tuż przed nią. Znajdując się twarzą w twarz, dzięki unoszeniu się Eni nad powierzchnią. Zdołała tylko uśmiechnąć się, kiedy straciła siły i wszystko runęło wprost na nich. Na szczęście czarnowłosy chwycił ją i przyciągnął szybko do siebie oddalając się jak tylko mógł daleko od zawalającego się w dalszym stopniu wieżowca. Na chwilę nastała całkowita ciemność, ale w końcu jakimś cudem wróciło działające zasilanie parkingu. Ostatnia nie uszkodzona osłonięta żarówka na ich nieszczęście pozostawała pod wodą. Skrawek powierzchni jaki im pozostał był średnio oświetlany i zastawał w bardzo szybkim tempie zalewany. Pozostając uwięzieni w dalszym ciągu, unosząc się w wodzie mogli bez większego trudu dotknął na wyciągnięcie rąk zarwanej podłogi nad sobą. Neya trzymając mocno chłopaka tuliła się. Nie wiedziała co począć, bała się o własne życie. Przeczuwając najgorsze postanowiła jeszcze przed śmiercią zwierzyć się Roy'owi. -Wiesz... kiedy miałam cztery latka zdarzył się wypadek. Była zima, dokładnie pierwszy dzień świąt. Z samego rana jak to dzieci poszliśmy pobawić się na dworze. Pamiętam, że byliśmy w piżamach. Biegaliśmy jak szaleni, rzucając się śnieżkami. Później rozkruszył się pode mną lód. Nawet nie wiedziałam, że wbiegłam na jezioro. Wszędzie był śnieg, taka puchowa, biała kołderka. Krajobraz był przepiękny. Z tego, co się dowiedziałam... to utonęłam. Na kilka minut moje serce stanęło. A ja pamiętam tylko jak bardzo lodowata była woda. Jakimś cudem przeżyłam. Ojciec mnie uratow... Nagle rozpłakała się czując jak głową uderza o górną część stworzonego przez gruzy pomieszczenia. Trzęsąc się z zimna jednocześnie trzymała się blisko chłopaka patrząc mu w oczy. Wiedząc, że chce coś powiedzieć nie usłyszała, bowiem poziom wody podniósł się maksymalnie. Ona zdążyła złapać powietrza ile się dało, nie mając pewności czy half zrobił to samo. Oddalając się od siebie, by jakoś utrzymać się w wodzie, Neya szybko wróciła do bliskości. Nie zastanawiając się, chwyciła dłońmi poliki czarnowłosego i poprzez pocałunek oddała mu część tlenu. Mimo tego pomału każde z nich traciło z każdą mijającą sekundą szansę na przeżycie. Nie mieli co walczyć dalej, błękitnowłosa postanowiła poddać się. Oboje tracili coraz więcej krwi, która utrudniała im widoczność, w dodatku organizm lada chwila zacznie domagać się dotlenienia. Otwierając usta wypuściła resztkę powietrza w formie pęcherzyków unoszących się w górę wypowiadając bezgłośnie słowa „lubię Cię”. Jednocześnie ostatni raz uśmiechnęła się zamykając oczy i oddając się przeznaczeniu. Dosłownie po chwili szamotania, przestała poruszać się, bezwiednie unosząc się niczym lalka. Zamykając oczy Roy tylko przytulił ją mocno do siebie, kiedy dało się poczuć trzęsienie na wielką skalę oraz potężne wybuchy. Za nim zdążył stracić przytomność pojawiła się przed nim postać. Za nim oboje otworzyli z powrotem oczy znajdowali się w oddzielnych miejscach. Eni obudziła się w swoim łóżku, przy którym siedziała pani Faucets z przejętą miną. -Czy...? Nagle została uciszona, a jej matka pokiwała głową karcąc ją. -On... żyje, jest w salonie. Ojciec nad nim czuwa. Odpoczywaj. Po tych słowach wyszła z jej pokoju kierując się do kuchni, by posprzątać po nieudanej kolacji. W tym czasie dziewczyna wstała i w swojej ulubionej różowej piżamie w misie powędrowała bardzo osłabiona do salonu. Trochę jej to zajęło, ale w końcu dotarła. Stając w progu pomieszczenia Mazuma siedzący na fotelu zerwał się z miejsca i ruszył w jej kierunku, łapiąc ją w ostatniej chwili. Biorąc na ręce, mocno przytulił i usiadł z powrotem wracając do zadanego wcześniej pytania halfowi. -Co wy u licha robiliście w tych ruinach? Neyi zamykały się oczy, ale uśmiechnięta spoglądała na przytomnego i leżącego na kanapie kolegę, który chwilę po tym pytaniu dostał zastrzyk w ramię od Jacket. -To cię postawi na nogi. Mówiąc to ponowiła czynność na swojej córce, po czym wyszła z salonu z niezadowoloną miną. Mazuma tylko westchnął tuląc zasypiającą błękitnowłosą, głaszcząc ją po głowie. -Otrzymałeś specjalny środek. Uleczy cię nim się zorientujesz. Po czym wstał i wyszedł na kilka minut, wracając już sam. -Mieliście duuuuużo szczęścia.
Zt x2 --> Domek na łące | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ruiny Central City | |
| |
| | | | Ruiny Central City | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|