I tak budzę się w jakiś okolicach nocy. Półzmrok, tak? Trzeba wstać, rozruszać stalowe kości. Ile to musiałem ostatnio przeżyć w tym okropnym mieście? Najpierw szczuto mnie robakami, potem ktoś chciał mnie zarzygać i jeszcze później goniła mnie Inkwizycja i nawet sukcesywnie postrzeliła. Mam wrażenie jakby od samych początków to miejsce nie było mi ani trochę dane. Może powinienem już dawno uciec za nim wydarzy się coś gorszego? Pomyśleć, że chciałem znaleźć dla siebie spokojne miejsce, gdzie będę mógł w spokoju robić to co chce. A co wychodzi? Praktycznie tak samo beznadziejnie jak wszędzie. Tylko inaczej, choć rezultat i tak jest słaby. Powinienem być w jakiś sposób zaskoczony? Nie, ale jednak zawód i tak we mnie wstąpił. Może teraz nie będzie tak źle i na spokojnie przebędę kilka dobrych miejsc? Wiem, łudzę się głupi, ale pozostać w miejscu nie mogę.
Donosiciele również najpewniej nie chcą próżnować, bazując na dziwnych wymysłach. Pomimo, że byłem przyzwyczajony do robienia ciągłych kilometrów, jak na włóczykija przystało, to zwyczajnie mnie wszystko zmęczyło. Tylko gdzie Ja znajdę idealny przystanek?
O! Żywopłot. Jeden... Drugi... Kolejny... Co za szaleniec robi kilka z rzędu? Psychopata roślinności? Jeszcze trochę a bym sobie wypalił drogę do środka. Nie, w sumie ostatecznie bym tego nie zrobił. W dodatku w niektórych miejscach wcześniej były dziwaczne patrole. No tego to mi brakowało. Czyli wychodzi na to, że nie mogę tutaj na spokojnie zasypiać. Nałożyłem szczelniej swój czarny kaptur na głowę od płaszcza. Ładnie mnie zakrywał, choć mój wzrost z gabarytami i tak oddaje mnie na aż nazbyt widocznego. Nie ma więc co się dziwić, że najlepiej wyruszać w drogę nocą, będąc zarazem szczelnie zasłonięty czarnym materiał, który jeszcze bardziej zlewa się z otoczeniem. Co by nie było, dotarłem do pewnego obrzydliwego miejsca. Generującego dużą ilość ohydnej wody. Kto wpadł na tak dziwaczny pomysł i stworzył fontannę? Popatrzyłem na nią z niesmakiem z odpowiedniej odległości, westchnąłem dość przeciągle. Ale może przynajmniej jestem sam?
Nie, nie byłem sam. Ledwie zerknąłem w bok i z zdziwieniem dostrzegłem jakiegoś chłopaka. Cholera, może ubrana nie tak, ale to jednak jest kobieta! Tylko nie to, jak tylko na nie trafiam i to w dodatku same, to zaraz okazuje się, że to jakaś agresywna nieprzyjemna osóbka. Może zdążę się wycofać za nim w ogóle mnie zauważy i odpowiednio uchowam się w jakieś krzaki? Plan idealny, ale jeśli mnie zauważy...