Dragon - Space Trip Played by Forum |
|
| Kwiatowa polana | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
NPC Mistrz Gry
Liczba postów : 1006 Join date : 19/12/2013
| Temat: Kwiatowa polana Pią 2 Wrz - 0:18 | |
| *** Przepiękne miejsce w obrębie lasu, porośnięte przyjemnie pachnącymi i kwitnącymi przez cały rok kwiatami. To jedno z najbardziej kolorowych obszarów wyspy. *** | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Wto 13 Gru - 19:50 | |
| Białowłosy nie puszczając kotowatej ani na chwilę odczekiwał, wolał by wszyscy wpierw odeszli. Mając święty spokój od tych którzy jak na razie ich uratowali chłopak uśmiechnął się, czuł powiem jak przez cały ten czas jego partnerka sączy z niego krew. Dla nich wydawała się martwa ale on wiedział że większy posiłek postawi ją z powrotem na nogi. Na całe szczęście zanim odeszli pokazali mu drogę na wskazane wcześniej miejsce, kierując się tam nie potrafił się powstrzymać od podziwiana widoków. Zastanawiało go bowiem strasznie, jak na tak srogiej atmosferycznie planecie udało im się zasadzić jakiegokolwiek typu rośliny. Możliwe że posiadali oni tutaj rodzaj technologii na tyle przydatny, że nie jedna osoba mogła by ładnie za niego zapłacić. A skoro raz udało im się wytworzyć tutaj warunki mieszkalne, to pewnie i drugi raz podołają. Będąc już na miejscu przyklęknął na chwilę by pomóc kotowatej stanąć na własnych nogach, była nadal osłabiona lecz jej stan nie był aż tak tragiczny. Można by powiedzieć że był dla niej niczym niezawodna apteczka, będąc jednak nadal nieco zmartwionym wolał upewnić się o stanie jej rany. Rozerwana skóra wraz z lekko widocznymi w niektórych miejscach mięśniami nie przypadało do gustu, zanim jednak zdołał ją tam dotknąć został powstrzymany przez Claymorę. Położyła ona swoją dłoń na jego i delikatnie przyłożyła w zranione miejsce, gdy białowłosy spojrzał na nie zauważył jak rozerwana skóra delikatnie się zasklepia. Poczuł jakby upadł mu kamień z serca, zbyt wiele zaczęła dla niego znaczyć. Wyprostowując się musiał po raz kolejny rozejrzeć po okolicy, co jak co ale nawet on potrafił docenić piękno panujące dookoła. Teraz pozostało jedynie pytanie co dalej, może i zostali ocaleni jednak pozostać w tej grupie może w pewnym momencie odwrócić się przeciwko nim. Dodatkowe zagrożenie stwarzała przyjaciółeczka kotowatej, możliwe że spróbuje i tutaj coś wymyślić a winę zwalić na nich. Drapiąc się chwilę po tyle głowy próbował samemu na coś wpaść, jednak zdał sobie sprawę że musi się wspomóc swoją lepszą połową. -I co kociak teraz robimy ? Będziemy się z nimi użerać dopóki nie znajdziemy sobie pojazdu ? Czy masz zamiar im tutaj trochę namieszać ? Bo szczerze bardziej mnie interesuje spotkanie s Henlongiem niżeli zabawa w pomaganie sobie... zresztą... ich szczęście że dorwało cię to ścierwo. w innym wypadku już dawno byśmy się zajęli ich drogocennymi rzeczami... nie ma co się oszukiwać, maja ich tutaj pewnie trochę, przecież każdy lubi błyskotki. Już sam uśmiech Clay wskazywał an to że i u niej nie było inaczej, na pewno nie miałaby nic przeciwko gdyby dostała kilka błyskotek. Przecież podczas awaryjnego lądowania wszystko poszło z dymem, chyba że gdy zabierano części z ich statków wzięli sobie co nieco. A to nie ładnie tak kraść tym bardziej od pirata i łowcy głów. Białowłosy nawet nie chciał sobie wyobrażać, co staje się z nieszczęśnikiem który odważył się zabrać biżuterię Clay. Szybko pożegnałby się z tym światem. Stając za kotkiem, położył swoje ręce na jej ramionach delikatnie masując, miała się odprężyć i być w stanie myśleć trzeźwo. Bez niej biedak najprawdopodobniej wplątałby się w jakieś tarapaty, miał tego już powoli dość, miło też patrzy się jak coś się wreszcie udaje, uśmiech partnerki jedynie podbija to jeszcze bardziej. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 21 Gru - 1:18 | |
| Masowana delikatnie dla niego, lecz w rzeczywistości mocno odczuwając ulgę. Przez to przeszycie spięły się jej najwidoczniej mięśnie, a że ciało miała martwe odczuwała to dość nieprzyjemnie. Mrucząc sobie pod nosem zadowolona zaczęła zastanawiać się nad planem, w końcu dla tubylców była martwa. Można to świetnie wykorzystać jedynie z korzyścią dla jednej ze stron. Zerkając czasem za siebie zaczęła mówić o swoim pomyśle. -Zawsze mamy tę przewagę. Można to w prosty sposób wykorzystać. Ty będziesz udawać idiotę pogrążonego w żałobie, który łatwo podbije serca innych. Znając życie Kin będzie dobierać się do ciebie, może zdradzi co planował Henlong, ale chociaż cokolwiek z niej wyciągniesz. Ja w tym czasie niczym cień posprawdzam całą te ich wioskę. Odwróciwszy się całkowicie w jego stronę uśmiechnęła się słodko, zadowolona ze swojego zmyślnego planu, jednak miała małe zastrzeżenia do niektórych podpunktów. Głównie bała się omotania słabego faceta przez przebiegłą Kin. Dlatego patrzyła mu w oczy dość niepewnie, mając nadzieję, że uspokoi jej serce. Na jego szczęście tak właśnie się stało. Pocałunkiem sprowadził ją do pozycji leżącej, będąc nad nią ostrożnie zaczął łaskotać, wiedząc gdzie ma wrażliwe punkty. Pośmiawszy się przez dobre kilka minut, wtuleni poleżeli pośród kwiatów dla uspokojenia się. Clay zyskała na pewności, której tak jej brakowało. Nie mając zamiaru jeszcze wstawać postanowili chwilę porozmawiać, to był odpowiedni moment, a nawet miejsce wydawało się sprawiać wrażenie przyzwoitego. Kotowata postanowiła zacząć, delikatnie gładząc jego polik wpatrzona w czerwone tęczówki pół demona. -Cieszę się, że mnie nie zostawiłeś, kiedy ci to proponowano. Przez chwilę się bałam. Momentalnie zobaczyła grymas na twarzy Shazuko, patrzącego się na nią niezadowolony. Fioletowowłosa zaśmiawszy się dając mu buziaka dodała po chwili. -Wiem... wiem... Atmosfera z każdą spędzoną razem sytuacją przybliżała ich do siebie, czuli to wyjątkowo mocno. Jednak chęć droczenia się była od nich niekiedy silniejsza. Dlatego Clay tak bała się bycia osobno, brak drugiej połowy sprawiał ból, gorszy od przeszywającego miecza. Mając złe myśli szybko wtuliła się mocno w męża, cichutko szepcząc. -Jesteś mój... niewolniku Chichocząc ugryzła go jeszcze w ucho, po czym szybko wstała goniona przez Shazuko. Złapana dostała tylko, albo aż namiętnego całusa. Po wygłupianiu się, nadszedł czas pracy. Wybrawszy odpowiednie miejsce na utworzenie grobu, białowłosy zaczął kopać, natomiast kotowata zbierała kwiaty na bukiecik. Zajęło im to trochę czasu, lecz efekt był świetny. Wyglądało to bardzo dobrze, dziura o wymiarach dziewczyny, wypchana dużą ilością długiej trawy, dzięki temu stworzyli efekt kopca, na którym poukładali kwiaty. Stojąc tak brakowało już tylko jednego. Jednak nie wydawało się to łatwe do wykonania. Dlatego odezwała się z propozycją. -Normalnie się nie płacze na zawołanie. Jednak nie zyskasz w nich oczach współczucia bez widocznego bólu na twarzy. Nie mówię tutaj oczywiście o ryczeniu jak baba, ale poćwicz miny plus wyduś choć słoną kroplę. Starania Shazuko w robieniu smutnych min raczej przyniosły odwrotny efekt. Na buzi Clay pojawił się momentalnie najpierw tłumiony chichot, jednak nie wytrzymując wybuchnęła dostając głupawki. Nie mając pojęcia jak mu pomóc dumała nabijając się z niego. Po chwili zmieniło się wszystko. Odczuła straszliwy ból od prawej piersi po ramię, był na tyle silny, że zgiął ją wpół. Padając na kolana syczała poprzez zaciśnięte mocno zęby, nie mogła sobie pozwolić na jakiekolwiek głośniejsze wrzaski. To zniszczyłoby ich dostępne możliwości dotyczące ucieczki. Słabnąć z sekundy na sekundę krajobraz choć piękny, wirował jej przed oczyma powodując skręt żołądka. Czując się strasznie, cały czas odpychała ręką od siebie Shazuko, nie chciała by patrzył na nią kiedy jest w takim stanie, a dodatkowo nie miała pewności czy nie puści pawia. Ostatnią rzeczą było zwymiotowanie mu prosto w twarz. Dychając jakby po przebiegnięciu kosmicznego maratonu zauważyła jak spomiędzy palców dłoni przytrzymywanej rany zaczyna wyciekać zielony śluz. Padając twarzą na pięknie pachnące kwiaty nie znanych jej odmian, traciła pomału przytomność. Kiedy została odwrócona na plecy przez zestresowanego białowłosego średnio kontaktowała, nie całkowicie przez to rozumiała, co do niej mówił. Powieki się kleiły i miała ogromną ochotę pójść spać, lecz potrząsania z jego strony uniemożliwiały jej to. Wtedy odezwała się starając się zapomnieć o przeszywającym bólu. -Daj mi chwilę... pośpię i będzie lepiej | |
| | | Tenebris Mistrz Gry
Liczba postów : 3 Join date : 25/06/2014
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 28 Gru - 2:13 | |
| Kilka metrów od niemal roniącego łzy mieszańca nad swoją umierającą miłością pojawiła się ciemna aura. Z ociekającej smołą od zła chmury wyłoniła się postać, z początku całkowicie nie zauważona, później pomijana. Cóż się dziwić, nie była znana w tych stronach galaktyki. Spokojnie podchodząc do dramatycznie rozgrywającej się sceny wyciągniętej z taniego romansidła, głośno westchnęła. Czując złowrogi wzrok białowłosego zrobiła smutną minkę, po chwili mimo to na jej ustach pojawił się szyderczy uśmieszek. Nie mogła bowiem się powstrzymać, uwielbiała sceny rozpaczy i samą śmierć. Nie przybyła jednak tu na pogrzeb, ani szydzenie z kochanków. Jej misją było przywitanie się i przedstawienie, ale okazało się zbawienne przybycie w odpowiednim momencie. Patrząc na pękające serce Beliara odmówiła sobie wpierw wypicie herbaty, a później zabranie się za jakiegoś rodzaju pomoc. Podchodząc bliżej odepchnęła swoją aurą chłopaka kilka metrów od siebie, by nie przeszkadzał. Unosząc dziewczynę nad ziemią, obiema rękoma zaczęła przesuwać wzdłuż jej ciała, by znaleźć przyczynę zatrucia. Odnajdując kilka mocno zainfekowanych miejsc zakazała rękawy, następnie dotknęła jej zamykając oczy. Wokół nich pojawiła się czarna aura z przebłyskami wyładowań, która oplotła młodą wampirzycę. Trwało to wszystko niecałą minutę, a kiedy ustało Clay uniosła powieki, a po jej oczach można było łatwo stwierdzić, że czuję się dużo lepiej. Odwrotny skutek odczuwała Tenebris, z trudem opuszczając na ziemię jej ciało. Widząc zdezorientowanie oraz ogromną ulgę na twarzy Beliara postanowiła się odezwać. Zaczęła niezbyt miło, chcąc pouczyć dzieciaki. -To ja przybywam w odwiedziny po odrodzeniu, a wy już wykorzystujecie moją moc?! Oczywiście zauważyła totalnego zonka na twarzach kochanków, które zdawały kilkaset pytań na sekundę. Nie miała zamiaru odpowiadać na wszystkie, lecz może na kilka wybranych. Postanawiając zacząć od przestawienia się zmusiła ich siłą do ukłonu w ramach szacunku oraz podzięki, której zapewne nie doczekałaby się. -Zacznijmy więc od podstaw. Moje imię na pewno jest wam znane. Głównie tobie Leviatanie, mój synu. Jestem Tenebris, najstarszy demon zwany również „Mrocznym”. Czując rosnące napięcie w mięśniach oraz buzującą krew w żyłach dwójki młodziaków, przeczuwała nadchodzącą walkę. Westchnąwszy unieruchomiła ich ciała całkowicie jednym skinieniem palca, by nie zrobili niczego głupiego. -Czy tego chcesz, czy też nie, jestem twoja matką. W twoich żyłach płynie moja krew. Posiadasz również możliwości demonów. Spoglądając na niego, po wyrazie twarzy wyczuła pogardę, ale w oczach widziała żal. -Nie patrz tak Levi. Zawsze byłam przy tobie, choć nie powinnam. Demony nie zakładają kochających rodzin. Tym bardziej, że wyglądasz zbyt saiyańsko, zbyt ludzko. Nie mogłam cię zatrzymać. Podchodząc do niego pogłaskała go po poliku, poczochrała białe czuprynę i z uśmiechem dodała. -Jednak chroniłam twój tyłek latami. Nawet przeszukałam wszelkie wymiary, światy i uniwersa, by znaleźć ci tą jedyną. Jej wzrok skupił się na Claymorze, której spojrzenie było urocze, a zarazem takie zagubione. Skupiając się jednak na swoim dziecku zdradziła mu głośno sekret. -Sprowadziłam ją dla ciebie. Zepsułam. Po czym splotłam was węzłem małżeńskim na Arlii. Tak to ja, poprowadziłam prosto z twych rąk na jej głowę wstęgę przeznaczenia. Nie przewidziałam jednak, że uciekniesz i zostawisz ją, ale daliście radę znów się odnaleźć. Dobrałam was idealnie. Widząc jego minę westchnęła głośno, odsuwając się od nich kilka metrów uwolniła ich. Była zawiedziona, zero wdzięczności. Dlatego dodała coś jeszcze. -Nie jesteś sam... i nigdy nie byłeś Leviatanie... Beliarze... czy też Shazuko. | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 4 Sty - 19:25 | |
| Był to dosłowny natłok informacji dla młodego galaktycznego pirata, dowiedzieć się że ktoś tak naprawdę przez całe życie kontrolował wszystko, przygody i sytuacje jakie mu się przytrafiły miał miejsce bo ona tak chciała. Największym wyzwaniem było dla niego teraz zebrać myśli, owszem nie obchodziło go skąd pochodzi, kim są jego rodzice czy kto się nim interesuje. Teraz jednak ujrzeć swoją domniemaną matkę która od tak pojawia się znikąd, ratuje życie jego partnerce i oczekuje by pogodził się z wszystkim od tak. Po paru minutach ciszy jedyne co dał radę zrobić to wzdrygnąć ramionami, doszło do niego że nawet jeśli to wszystko prawda to i tak za wiele się dla niego nie zmieni. Kręcąc chwilę głową nie potrafił ustać w miejscu, nosiło go w każdą stronę pomimo jego braku zainteresowania. Szybko jednak okazało się że to nie przez nerwy. Shazuko zaczął się zmieniać, jego ciało stopniowo przybierało innej barwy a na ciele pojawiały się dziwne łuski, białowłosy jednak jakby wypychał ten fakt z egzystencji gdyż nie zwracał na niego uwagi. Podchodząc nagle do demonicy spojrzał jej prosto w oczy. -Twoje szczęście ze chociaż wybrałaś tą odpowiednią... chociaż tyle kochana mamusia mogła zrobić... Na twarzy pojawił się jego ikoniczny chytry uśmieszek, mając jednego z potężniejszych demonów za matkę otworzyło się dla niego tyle nowych możliwości. Nie miał zamiaru się nią bronić, lecz jeśli po odzyskaniu mocy będzie mogła więcej niżeli tylko uzdrowić kogoś, dlaczego by nie wykorzystać tego? Już nawet wiedział kto będzie jego pierwszą ofiarą jeżeli wszystko potoczy się tak jak powinno. W tym całym zamieszaniu przypomniało mu się że i Clay pewnie jest teraz wytrącona z równowagi, mało go interesowało czy jest mu dobrana czy nie, była jego drugą połówką i już nie potrafił się nią nie przejmować. Zbliżając się do fioletowłosej widział w jej oczach mieszankę przerażenia i niepewności. Starał się jej bardziej nie speszyć dlatego powolutku położył swoja rękę na jej głowie by móc ją pogłaskać. Spoglądając prosto w jej oczka uśmiechał się, chciał by poczuła ciepło jakim ja obdarzał. -Chyba moje kociątko też potrzebuje kilku wyjaśnień co nie ? Bierzmy od życia co nam daje i róbmy z tego co najlepsze. Chcąc przytulić kotowatą poczuł w kieszeni coś twardego, był zdezorientowany bo nie chodziło tu przecież o dwuznaczną sytuację. Odstępując parę kroków od niej włożył rękę do kieszeni by następnie wyciągnąć dziwna kryształową kulę. Nie mając zielonego pojęcia co to patrzył się na nią jak głupi na kamień, trudno było mu przyznać się iż najzwyczajniej w świecie do swojej niewiedzy. Jako że mamusie dalej grzecznie przy nim czuwała to może podzieliby się zasobem wiedzy. -Wiesz może co to jest ? miałem w kieszeni cholera wie skąd... | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Pią 6 Sty - 3:00 | |
| Zaciskała pięści coraz mocniej słysząc te wszystkie rzeczy, głównie dotyczące jej osoby. Nie mogła uwierzyć, że została uprowadzona zapewne z kochanego domu, przez tego potwora. Jakby tego było mało odebrano jej pamięć, by łatwiej można było ją złamać i zmienić na tutejszą. Krew się w niej gotowała, lecz nie odezwała się. Wstała jedynie przyglądając się wszystkiemu z daleka, obmyślając w głowie plan zemsty. Wiadomo nie mogła równać się z jej wiekami doświadczeń, a tym bardziej siłą. Zawsze zostało jednak odebrać lub zniszczyć jej szczęście. Nie wiedziała jeszcze tylko jak uściślić swój pomysł, by urealnić go. Zamyślona, została nagle wyrwana od planów, a widząc zachowanie Shazuko jej serce pękło, wszystko co uznawała za swoje zostało zniszczone w jednej chwili. Jego słowa doprowadziły ją do szału, gdyby było w niej życie popadłaby zapewne w depresję, albo zwariowała. Mając martwe podejście do wielu spraw można było jedynie ujrzeć to szaleństwo w jej oczach. Źrenice zmniejszyły się i rozbiegały po całym jej obszarze widoczności. Zęby zacisnęły bardzo mocno ujawniając kły, które wbiły się mocno w dziąsła, powodując krwawienie kącikami ust. Brwi zagięły się do środka, pokazując minę wściekłej osoby, wszystko trwało może trzy sekundy, lecz ilość kłębiących się myśli w jej głowie, niczym natłok wiadomość zawiesił cały system, wyczekując na odblokowanie. Nagle wszystkie emocje wzięły nad nią górę, nawet nie myślała dobrze, co właściwie mówi, raczej krzyczy. -Kilku wyjaśnień?! Bierzmy od życia co nam daje i róbmy z tego co najlepsze? Co ty kurwa pieprzysz?! Ten potwór odebrał mi przeszłość! Odebrał mi moją rodzinę, dom, przyjaciół, tożsamość! Straciłam wszystko! Zostałam sama! Teraz nawet dowiedziałam się, że nasze uczucia to iluzja! Wszystko ukartował ten demon! Skąd mam wiedzieć, co jest rzeczywiste?! Po tym wszystkim łapała oddech, będąc zmęczona wydzieraniem się. Obserwując białowłosego jej mina zmieniła się, a raczej to on zmienił się nie do poznania. Nie wytrzymując podeszła do niego dotykając ciała chłopaka z niedowierzaniem. Jej wzrok wtedy padł na demona. -Coś ty mu zrobiła?! Dla... dlaczego on wygląda jak ty?! Czemu zmieniłaś go w potwora podobnego tobie?! Wróciła wzrokiem na Shazuko. -Bez urazy, ale wyglądasz inaczej... Zaczęła robić kilka kroków do tyłu, wokół oczu zaczęły pojawiać się łzy, kiedy pierwsza spłynęła po policzku, coś w niej pękło. Nie dbała już o swoje życie, zostało one zniszczone. Nawet pewność zniknęła, co do uczuć wobec piratowi. Nic już nie wiedziała. Zacisnęła tylko pięści, a jej oczy wypełniła pustka, kiedy ruszyła w stronę Tenebris. Doskonale wiedziała, że nie ma z nią żadnych szans, lecz miała dość kłamstw. Pierwsze wymierzone w demona ciosy zostały zablokowane z łatwością, jakby Clay była na poziomie przedszkolaka. Kolejnymi również się nie popisała, jednak Tenebris popełniła błąd, który kotowata wykorzystała w pełni. Zadając jej cios niespodziankę, tym samym rysując na jej twarzy niegłęboką rysę z której popłynęła krew. Oczywiście momentalnie została odrzucona z dużą siłą w ziemię. Nie była wstanie się podnieść, więc leżąc w niewielkim kraterze swoich rozmiarów czekała na reakcję. | |
| | | Tenebris Mistrz Gry
Liczba postów : 3 Join date : 25/06/2014
| Temat: Re: Kwiatowa polana Pon 9 Sty - 2:43 | |
| Przyglądała się narastającemu wybuchowi dziewczyny, lecz nie interweniowała w żaden możliwy sposób czekając na okazję, by coś jej wyjaśnić. Odpowiednia okazja niestety nie pojawiła się, zamiast niej tylko atak w jej kierunku. Oczywiście broniła się, nie mając ochoty brać udziału w walce. Proste, nie chciała jej zabić, nie przybyła tu po to. Zachowanie Claymory w pewnym momencie przestało bawić demona i musiał zareagować na wyrządzoną mu krzywdę. Tenebris jednak nie była okrutna fizycznie, co z pewnością zdziwiło dwójkę młodziaków. Miała całkowicie inny pomysł, by zniszczyć kogoś, kto waży się podnieć na nią rękę. Podchodząc wystarczająco blisko, by móc spojrzeć dziewczynie w oczy rozpoczęła bolesne przypomnienie. Jednocześnie zerknęła na syna, by się nie wtrącał. Po czym otarła policzek z kilku kropel krwi ze znikającego zadrapania. -To zabawne, że to akurat mnie nazywasz potworem. Ja tylko się przyglądałam przez kilka miesięcy twojemu życiu zza lustra. I nigdy w życiu nie byłam tak pochłonięta czyimś cierpieniem, bólem i niemocą. Karmiąc się jedynie tymi sytuacjami urosłam w siłę, by być wstanie otworzyć portal do twojego świata. Wyobrażasz to sobie? Twoja niby rodzina wzmocniła mnie tak bardzo, że siłą dorastałam bogom! Zastanawiasz się, jak cię zlokalizowałam? Nie było to trudne, twoja nienawiść mnie naprowadziła, bo kogoś takiego szukałam. Widząc wyraźną wściekłość, a zarazem bezbronność w oczach kotopodobnej, na ustach Tenebris pojawił się szyderczy uśmieszek zadowolenia. -Przybywając, zaoferowałam ci małą współpracę. Przyjęłaś ją bez większego zastanowienia. Chociaż nie ma co się dziwić, dokładnie pamiętam z jakiego bagna cię wyciągnęłam. Głowa rodziny, kochający alkohol cham i prostak, którego najciekawszym hobby było znęcanie się nad rodziną. Matka uzależniona od wszelkich proszków dostępnych na czarnym rynku, zarabiająca na całą rodzinę jako sprzątaczka z najniższą pensją. Jeszcze do kompletu jest siostrzyczka prostytutka, braciszek z wyrokami za handel prochami oraz psychopata na utrzymaniu, czyli dziadziuś z dziarami. Przyjaciół nie miałaś... Czy miała zamiar ją zniszczyć słowami? Nie całkiem to było jej celem, chciała uruchomić jej mózg poprzez włączenie do pracy innych trybików, niż te obecnie działające. Nie widząc tego, co chciała w niej zobaczyć, postanowiła mówić dalej. -Typ samotnika, którego obserwował kurator. Nie bój się, nie byłaś bandytom. Po prostu po dwóch nieudanych samobójstwach mieli cię na oku. Czekali, aż popełnisz błąd, by się zamknąć w pokoju bez klamki. Tym samym rodzina wyrzekałaby się ciebie. Jako osoba niepełnoletnia, ucząca się dostarczałaś finansowy zastrzyk gotówki na balowanie swojego ojca, który nie garnął się do roboty. Mówiąc to wszystko z uśmiechem na twarzy pokazywała gestem ręki, by Shazuko nie ważył się wtrącać. Widziała po nim niski stan wytrzymałości na jakiekolwiek ruchy przeciwko Claymorze. -Dzień w którym przybyłam byłaś gotowa umrzeć. Zamknęłaś się w pokoju na klucz, w dłoni trzymałaś nóż, oddech był widocznie niestabilny, serce waliło cię jak młotem. Krzyczałaś do napastnika dobijającego się do ciebie, by zostawić cię w spokoju... płakałaś. Wtedy przybyłam ja, gdy znów chciałaś użyć ostrza przeciwko sobie. Zawarłaś pakt z diabłem. Oddałaś mi dusze członków swojej rodziny w zamian za ucieczkę, gdzie będziesz bezpieczna. Wtem zauważyła spojrzenie na które czekała od początku tego monologu. W końcu wspomnienia wróciły, które sama sobie wymazała z niewielką pomocą demona. Zadowolona Tenebris dodała jeszcze tylko do niej. -Zabiłam ich jak pragnęłaś. Śmierć była powolna i bardzo cierpieli w strachu o własną dupę. Nikt nie zapytał, gdzie jesteś i czy wszystko z tobą w porządku. Nikt Claymoro. Po skończonej bardzo pomocnej psychologicznej grze, widok uśmiechu psychopaty na twarzy dziewczyny było prawdziwym zwieńczeniem starań. Biorąc głęboki wdech zerknęła na dłoń syna, w której trzymał znany jej przedmiot. Jednak nie była pewna, czy powinna zdradzać sekret kryształowych kul tak chciwemu osobnikowi. -A co mi tam. To co trzymasz w dłoni... to nie byle co. Takich samych kryształowych kul z tego akurat zestawu jest siedem rozsianych po niemal całej galaktyce. Po zebraniu wszystkich masz szansę spotkać świętego smoka. On po wezwaniu może spełnić twoje dowolne życzenie. Jest nawet zdolny wskrzesić zmarłego, zmusić do miłości czy zrobić z ciebie najpotężniejszą istotę we wszechświecie. Jednak ten smok jest wrzodem na dupie i może cię olać z tego, co kojarzę. Odszukanie ich jest proste, każdy zestaw kul posiada inny sygnał energii. Odkryj jaki posiada twoja kula i odnajdź pozostałe. Ziewnąwszy rozciągnęła stare gnaty dodając na koniec. -Nim zapomnę... jestem słaba i dlatego rzeczy które zrobiłam lata temu tracą swoje właściwości. To tyczy się również twojego wyglądu. Czar zniknął. Wyglądasz tak jaki się wyklułeś. Machając zniknęła.
zt | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 11 Sty - 19:18 | |
| Białowłosy odmachał swojej matce na pożegnanie, musiał przyznać że przysłuchiwanie się temu wszystkiemu było bardzo interesujące. Poznał przeszłość kocicy i tak naprawdę winna dziękować jego matce za to że zabrała ją z tej speluny jaką nazywała życiem, Był świadomy tego że Clay musie to oczywiście wpierw przetrawić a wcześniej wyładować swoją złość. Niestety był jedyną osobą w pobliżu więc pewnie on oberwie z całą siłą, czego jednak nie robi się dla związku. Kryształową kulę schował po raz kolejny do kieszeni, owszem była ona bezcenna i aż głupio byłoby ją stracić. Wątpił jednak w to by miał aż takiego pecha, dodatkowo dopóki nikt inny nie wie że jest w jej posiadaniu, mógł spokojnie przechadzać się drogami tego i innych światów. Nagle poczuł jakby coś go trafiło, co Tenebris miała na myśli mówiąc że wygląda "tak jak się wykluł". Rozumiał że ona wyglądała inaczej, jeżeli on został stworzony z mieszanki genetycznej to powinien wglądać tak jak dotychczas, szybko przekonał się jak bardzo się myli. Spoglądając na swoje ręce od razu zauważył podobieństwo do matki, bał się teraz tylko o to czy aby nie zmieniło mu też buźki. Podobał się sobie takim jakim był a po zmianie cholera go wie czy nie miał zniekształconej twarzy. Najchętniej momentalnie zapytałby się o to swojej żonce, jako że było to tak czy siak dal niego ważne to nawet olał czy się już uspokoiła czy nie. Był teraz jak przyparty do muru a tylko ona dałaby mu szczerą opinię. -Clay... czy moja twarz upodobniła się do moich rąk ?... czy jest jeszcze gorzej ?? Gadaj bo oszaleje jak się nie dowiem... nie mam zamiaru stracić mojej ślicznej buźki o nie.. Będąc w lekkiej panice z powodu takiej błahostki pewnie spotęgował jej złość, nie raz już się sprzeczali więc był bardziej niżeli pewny jeśli chodzi o to że wyjdzie z tego cało. Nawet nie dopuszczał do głowy myśli o tym ze nagle zwątpi w cokolwiek co jest między nimi. Porwanie jej porwaniem ale od tamtego czasu z tego co on słuchał to jedynie pozwolono im wpaść na siebie, cała reszta wynikała z ich własnej inicjatywy. Nie widząc początkowo jakiejkolwiek reakcji z jej strony zaczął jednak podważać swój punkt widzenia. Jeśli teraz nagle wszystko się jej odwidzi to szlag może trafić ich plan, nie wspominając już o wydostaniu się stąd a bardziej o spotkaniu z Henlongiem. -Kotas powiedz że coś... Belair zaczął powoli zbliżać się do niej oczywiście na własne ryzyko, determinacja wypisana na twarzy zdradzała że nadal jest w bardzo poważnym humorze. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Czw 12 Sty - 1:49 | |
| Wpatrywała się w jeden punkt nie mogąc nic zrobić, kiedy Tenebris niszczyła słowami jej ciężko utworzone szczęście. Pamięć powracała przygważdżając jej dumę coraz bardziej do ziemi na której siedziała. Pozostawała w pozycji pół leżącej przez bardzo długi czas, nawet jeszcze trochę po zniknięciu demona dochodząc do wniosku, że przez tyle lat szukała zbyt dużej ilości odpowiedzi. Nie była gotowana na taką dawkę bólu, nikt na jej miejscu nie byłby. Nieruchomo szukała ratunku, który obudzi ją ze złego snu. Kiedy doszło do niej, że jej życie to jedna wielka farsa, coś w niej pękło na dobre. Wróciły wspomnienia, wróciła dawna dziewczyna, którą ukrywała pod skorupą nienawiści. Bojąc się zmian, starała się ogarnąć wszystko w jednej chwili, choć wiedziała, że potrzeba czasu. Głucha na bodźce zewnętrzne niczym w transie gubiła się we własnym świecie iluzji. Wtedy przyszedł ratunek. Głos, pewnie ton przebił barierę, którą tworzyła od początku. Mimowolnie odwracając się ku osobie, która do niej mówiła na jej twarzy pojawiła się dezorientacja. Podnosząc się niczym popłochu rzuciła się w ramiona Shazuko, tuląc mocno do jego klatki piersiowej. Nie było trzeba długo czekać, by wybuchnęła płaczem. Wyrzucając z siebie gniew, radość, ulgę oraz przygnębienie szlochając mówiła coś bardzo niewyraźnie. Nie dałoby się jej zrozumieć nawet z tłumaczem Ivona, więc chłopakowi pozostało być dla niej podporą, której w tej chwili tak bardzo potrzebowała. Po niecałej półgodzinnej rozpaczy, już w innych nastojach leżeli na trawie wtuleni w siebie bardzo mocno. Oczywiście wykończona całym zajściem Clay spała w najlepsze, wypoczywając. Mijającego czasu nie dało się przewinąć, a wybudzająca się kotowata była zmuszona pogodzić ze wszystkim i żyć dalej. Podnosząc się do siadu spojrzała jedynie na białowłosego, nagle czując zażenowanie uciekła wzrokiem w drugą stronę mówiąc dość niepewnie. -To wszystko... było dla mnie zbyt ciężkie... nie wytrzym... Jej wyraz twarzy nagle zmienił się nie do poznania. Wstała, rozciągnęła parę mięśni, wzięła głęboki wdech i w końcu odezwała się jakby nigdy nic. -Wybacz, że zmusiłam cię do oglądania takiej poniżającej sceny z moim udziałem w roli głównej. To się nie powtórzy. Zerknęła na niego mając poważną minę, w pewnej chwili zmierzyła go od stóp po czubek głowy. Podrapała się po głowie i odezwała wahając. -Jednak to nie chwilowa zmiana. Myślałam, że to wina jej obecności. A ty serio wyglądasz jak niebieska jaszczurka, Levi... Wybuchnęła śmiechem łapiąc się za brzuch, nie mogąc się powstrzymać. Po kilku minutach uspokoiła się, przyjrzała się jego twarzy dokładniej stwierdzając, że nie wygląda tak tragicznie. Podchodząc do niego bardzo blisko tak znienacka, położyła mu dłoń na poliku, niemal głaszcząc. Uśmiechnąwszy się postanowiła wyznać stwierdzenie do jakiego doszła. -W dotyku nie zmieniłeś się... tak bardzo. Łuski jedynie są szorstkie i lekko ostre. Kolor cery ładnie komponuje się z barwą oczu, dodaje ci to tajemniczego i może złowrogiego uroku. Tylko czy... Wtem podniosła się na palcach łącząc ich usta w pocałunku. Trwali w nim jakiś czas. Moment zawieszenia dobrze im zrobił, lecz z trudem w końcu musieli wrócić do rozmowy. Spojrzenie jednak długo zatapiali w sobie jak w transie, pozbawieni problemów. Oczywiście ta chwila nie mogła trwać nieskończenie długo, musiał się pojawić ktoś, kto wszystko zepsuł. Przeszkodził im nie kto inny jak Kin, nie mogła się doczekać triumfu. Zastając Clay żywą, a Beliara z wyglądem jaszczurki jej plan poszedł się jebać. Westchnąwszy głośno odezwała się nieproszona komentując całe zajście. -Dlatego to tak długo trwa... gołąbeczki urządziły sobie zabawę nie myśląc o innych. Nie ładnie. Kończąc wypowiedź przyglądnęła się im uważnie, po czym jeszcze dodała. -Jednak Beliarze nie pasujemy do siebie. Z taką gębą daleko nie zajedziesz. A co się tyczy ciebie... dawna przyjaciółko. Było trzeba gryźć piach. Teraz nie zawaham się opowiedzieć tym idiotom kim jesteście, plus dodam parę szczegółów od siebie. Jak nic zabiją was. Nagle zaczęła się śmiać pozostawiając parę w niezbyt dobrym położeniu. | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Pią 13 Sty - 22:24 | |
| -Nie śmiej się... co ja mogę że tak mi dała na imię... Jedynie tyle zdążył powiedzieć po ich pocałunku zanim nie przerwała im rywalka fioletowłosej, jej groźby stały się dość niewygodne. Miało być tak pięknie, Clay pomimo tego wszystkiego nadal była jego i chciała współpracować, on bez problemu znalazłby wymówkę dlaczego wygląda tak a nie inaczej. Lecz zanim cokolwiek zacznie obmyślać jak pozbyć się natrętnego problemu musiał dać jej coś do zrozumienia, miał dość jej pewności siebie oraz stawiania się nad wszystkimi. Stanowczo zaczął kroczyć w jej kierunku, jak się tego spodziewał Kin nawet nie drgnęła będąc święcie przekonaną iż nic jej się nie stanie. Nie mogła się bardziej mylić, pochwycona za szyję uniosła się o parę centymetrów nad ziemię. -Ta gęba nawet na chwilę nie byłą tobą zainteresowana... po cholerę mi kolejna odpicowana lalunia ? Takich jak ty jest do wyboru do koloru... zero charakteru czy kręgosłupa. A patrząc tak na ciebie teraz... Co powiesz kotku na to byśmy się jej pozbyli ? Będzie kogo zakopać w tej dziurze. Uśmiechając się nieco szalenie miał ogromną ochotę by to teraz zrobić, lecz oboje musieli być co do tego zgodni, przecież możliwe że kotowata miała wobec jędzy jakieś plany. Nie puszczając jej nawet na chwilę dbał o to by przynajmniej co jakiś czas brakowało jej powietrza. Skoro już wpadła mu w ręce to chciał by była w stanie poczuć co to znaczy zadrzeć z niewłaściwą osobą. Niespodziewanie białowłosy zamachnął się tak by rzucić Kin wprost pod nogi Claymory, zanim udało jej się w ogóle ruszyć ten zdążył podbiec przyciskając nogą do ziemi. Kin leżała dosłownie przy nogach wybranki półdemona, wpadł mu do głowy pomysł by teraz po błagała trochę o wolność, oczywiście nie zapomniał o dobrej motywacji dla niej. Nadal stojąc na niej jedną nogą przyklęknął, wyciągnął sztylet który dawno nie zasmakował jakiejkolwiek krwi, przykładając jej go lekko do polika zaczął po nim przejeżdżać w górę i w dół. -Co powiesz na to byśmy nieco przekształcili ci tą buźkę? Już masz słabe branie ale stawiam że da się jej jeszcze bardziej obniżyć... do zera absolutnego... chyba że będziesz grzeczną dziewczynką i zaczniesz błagać ją o litość i wybaczenie... ciesz się, jestem na tyle miłosierny że daję ci możliwość wyboru, nie każdy mógł pochwalić się tym przywilejem.. Jego wzrok uniósł się tak by spojrzeć na swoja partnerkę, czuł że spodoba jej się pomysł z tym wszystkim z jego strony. Przecież miały między sobą porachunki do załatwienia, kto by odmówił takiej okazji gdy osoba która uprzykrzała ci życie od niepamiętnych czasów zostaje zaserwowana na srebrnym talerzu. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 18 Sty - 3:31 | |
| - Nie mówię, że to coś złego. Brzmi słodko... Levi.Chichocząc zauważyła zdradziecką siksę kątem oka, a humor zjebał się momentalnie. Zauważyła jedynie, że na jej widok normalnie zagotowałaby się krew w jej żyłach, lecz teraz mogła spokojnie przyglądać się działaniu Shazuko. Dzięki jego szybkiej reakcji na tak zwane Kin -owskie spoufalanie się z nim, Clay nie zdążyła wkurzyć się na dobre. Jednocześnie przyszła jej pewna myśl do głowy, z którym się cieszyła. Nie patrząc na więź jaka ich łączyła teraz Shazuś ma dość nietypową urodę, która rzadko komu przypadnie do gustu, co daje wynik nietykalności jej męża. Błysk w jej oku, chwilę po tej myśli mówił wszystko. Uspokoiwszy się na dosłownie ułamek sekundy spojrzała jak Kin ląduje przed jej nogami. Widząc ją gryzącą piach, był cudownym prezentem ze strony jej halfa. Dlatego też na jej twarzy pojawił się psychopatyczny uśmieszek z ogromną chęcią pozbycia się niewygodnego wroga. Strzelając kośćmi w karku wyobrażała sobie jej śmierć w najgorszym cierpieniu za nieprzyjemności, które spotkały ją kilka lat temu. Nie dochodziły do niej również miły słowa, którymi Kin próbowała załagodzić sytuację. Bowiem w kotowatej budziły się stare wspomnienia całego zła jakie musiała przeżyć, by teraz stać tutaj. Niespodziewanie jej serce ruszyło się, zaciskając bardzo mocno, żądza krwi zrobiła się niebezpiecznie wysoka, pchając ją do czynów któryś nie zawsze pochwalała. W tym momencie jakoś niespecjalnie ją to interesowało i wyciągając spod zniszczonej trochę bluzki wisiorek tropiciela, na ich oczach uruchomiła go. Wyświetlił się przed nimi niewielki płaski hologram dość długiej listy imion oraz nazwisk. Clay nagle jednym ruchem wykreśliła z niej jedną pozycję. Usłyszawszy, co robi z ust wroga uśmiechnęła się zerkając na nią, a po schowaniu przybornika tropiciela odezwała się. - Wykreśliłam cię z listy do zlikwidowania, ty mój celu. Czekałam za długo na podwyższenie stawki za twoją głowę, lecz no cóż tysiąc PGA, będzie musiał mi wystarczyć. Kin spojrzała na nią jak na psychicznie chorą pytając niedowierzająco. - Co ty bredzisz? Jestem sprzymierzeńcem PKOH. Nie wystawiliby ceny za moją głowę!?Kotowata wtedy kucnęła szepcząc. - To nie oni wystawili nagrodę, lecz Henlong. W oczach Kin można było zobaczyć przerażenie i najwyraźniej ból z dowiedzenia się ile była warta. To jednak nie interesowała Clay, która podjęła już jedyną słuszną decyzję. Spojrzawszy jeszcze tylko na Shazuko dając mu subtelny znak. Wbijając ją mocniej w ziemię, by na pewno leżała została spytana o ostatnie słowo. - Kiedy mnie wpisał?Dało się usłyszeć wtedy cichy śmiech ze strony fioletowowłosej, lecz również odpowiedź. - W tym samym dniu, co zlecił mi przyprowadzenie Beliara. O tobie dał jedynie wzmiankę, by zlikwidować cię szybko. Przeszkadzał mu twój długi jęzor.Kończąc wypowiedź uaktywniła w sobie zbieraną złość i jednym potężnym uderzeniem wymierzonym w jej kark zabiła ją, pozbywając się problemu raz na zawsze. Nie była z siebie dumna, lecz mieli inne problemu na głowie, którymi musieli się zająć. Przed wrzuceniem jej do dołu ponownie wykopanego, Clay odebrała jej wisiorek, by otrzymać nagrodę i za to wykonane zadanie. Po pozbyciu się jednego kłopotu wrócił problem numer jeden. Cisza panowała dobre paręnaście minut między kochankami, kiedy przerwała ją kotowata wspominając o wymyśleniu dobrego planu na przeżycie tutaj i wydostanie się w tempie pośpiesznym. - Trzeba mieć plan. Nie chcę tu tkwić zbyt długo. Czas otrzymać zapłatę i zemścić się na starych znajomych... plus wydumać jak odmienić mnie z bycia wampirem. Dla zabawy też...Urwała wypowiedź odczuwszy niesamowity skurcz w podbrzuszu, po zgięciu dostała odruch wymiotny, lecz nie żywiła się jak normalny człowiek, więc nic się nie wydarzyło. Prostując się zgłupiała na moment drapiąc się po głowie, próbując racjonalnie wytłumaczyć te zjawisko. Nie mając żadnego pomysłu odpuściła. Westchnąwszy oblizała usta robiąc się głodna i nie mając nic przeciwko na krótką przerwę, by przekąsić coś. - Decyduj Levi (chichot Clay) co robimy? Nie ma więcej czasu na bezsensowne dumanie.OCC: - Atak Krytyczny:
» Krytyczny Atak OBRAŻENIA: SIŁA*8 + → Furia (Atak doładowanie, dzięki Klasie Tropiciel) SIŁA x2
OBRAŻENIA: (SIŁA*2)*8 = (15*2)*8= 30*8= 240DMG
CEL ŻYCIOWY: → Zlikwidowanie 100-tu celów 1/100 | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Pon 23 Sty - 23:12 | |
| Miał szczerą nadzieje iż jego ukochana nieco bardziej wyżyje się na żmii która uprzykrzała im wszystko od momentu spotkania, najważniejszy jednak w tym momencie był fakt pozbycia się jej na dobre. Ciało zakopane a to co przydałoby im się na potem zabrane przez chłopaka, Będąc nadzwyczaj dumny z jej poczynań podrapał ją lekko za uchem co poskutkowało w uśmiechnięciu się dziewczyny, przez niecało minutę zastanawiał się jak to dalej rozegrać. Nagle zniknęła dziewczyna z którą tak zwani tubylcy już mieli przyjemność porozmawiać, ta którą skreślili na straty ujrzeliby w pełni zdrowia a on wyglądał jak jaszczur. -Normalnie żałuję że są tu prawie sami łowcy głów... kradzież statku nie wchodzi w rachubę, te geniusze nadal zbierają części więc trzeba by było to nieco przyspieszyć. Wątpię jednak że któreś z nas chce wracać na tamtą zamieć i szukać części... ... Białowłosy w pewnym momencie się zaciął, jakby coś do niego dotarło. Momentalnie wyraz jego twarzy się zmienił, powrócił jego chytry uśmieszek i błysk w oku. Clay mogła patrzeć się na niego jak na idiotę gdyż stało się to niespodziewanie, jednak w jego głowie rozpracowywał się już plan na tyle zwariowany iż mógł wypalić. Możliwe że nie spodobałby on się jego żonie z niektórych powodów, jednak skoro i tak kochają się na tyle by po wiadomościach od jego matki być razem, teraz też powinni się wspomagać. Zamierzając jej wyjawić swój jakże to idealny pomysł wpierw upewnił się że stoi ona twardo na nogach. -Galaktyczny pirat z ładną sumką na swojej głowie... chyba od razu zmotywują się do wykonania choćby najmniejszego środku transportu który będzie w stanie ich stąd zabrać... na dwie osoby powiedzmy. Tym sposobem my dostaniemy co chcemy a ich pozostawimy.. uwaga... .. na lodzie! Nie wiedział dlaczego miał straszna ochotę użyć tego tekstu od kiedy tylko zauważył planetę z kokpitu ich statku. Brak oczekiwania na oklaski doskonale dał znać iż zrobił to celowo i też unikał spojrzenia kotowatej prze jakiś czas, może był trochę żenujący w tym momencie ale wszechświat i tak stał dla niego otworem. Chcąc beztrosko iść w kierunku tak zwanej wioski zatrzymał się, patrząc na uda dziewczyny coś mu nagle zabłysnęło i zaciekawiony zaczął się do niej zbliżać wyciągając przy tym ręce w kierunku jej tyłeczka. -Co tam chowasz ? Kładąc już swoją dłoń niby na kieszeni chwilę pomacał, chwilę bo kotowata szybko odskoczyła od niego nie wiedząc co ma w planach jej małżonek. -Nie uciekaj.. świeci ci się coś w kieszeni spodni noo.... ... już coś ukrywasz ? Fioletowłosa wyciągając kawałek szkła sama wyglądała na zaciekawioną, chłopak jednak nie odpuszczał i nadal próbował wymyślić coś że chciała przed nim ukryć błyskotki czy coś w tym rodzaju. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Sro 25 Sty - 20:55 | |
| Plan jaszczurki był denny jak wszystkie do tej pory, dlatego kotowata nawet się nie odzywała i starała się nie robić podejrzanych min, by nie zwrócić jego uwagi. Shazuko nie musiał wiedzieć o wszystkich jej myślach, tym bardziej teraz. Kierowała się zdrowym rozsądkiem, będąc bardzo ostrożna, wiedząc jak nadopiekuńcza jest matka tego pirata. Jednak, starała się nie zwariować tym faktem, mimo tego wszystkiego, co się jej przydarzyło. Czuła, że uczucie jakim się darzą oboje jest w jakimś stopniu prawdziwe, chciała nawet w to wierzyć. Westchnąwszy uśmiechała się, robiąc dobrą minę, głównie grała na zwłokę, by sama coś wydumać. Zamyślona przez większość czasu została wybudzona dość nagle, kiedy Shazuko zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko. Odsuwała się mimowolnie, wiedząc jaki z niego lubieżnik, jednak i tak ją dopadł na ułamek sekundy. Obmacana wystawiła mu jedynie język, starając opanować emocje ściskając dłoń w pięść. Korciło ją, by przywalić mu w końcu, lecz zdała sobie sprawę, że to bezsensowne działanie. I tylko nie potrzebnie pogorszy ich i tak skomplikowane relacje. Sprawdzając, co właściwie zwróciło uwagę męża sięgnęła do kieszeni, wyciągając z niej kawałek szkła na łańcuszku. Nie wiedząc jak ma poprawnie zareagować przyjrzała się tylko obiektowi, czując się jakoś dziwnie. Wpatrując się w szkiełko widziała urywki ze swojej pamięci, lecz tak bardzo niedokładne, że nie miała pojęcia co właściwie widzi. Westchnąwszy głośno spojrzała na chłopaka jednocześnie zastanawiając się nad czymś. -Mam dziwne przeczucie, że o czymś zapomniałam. Tylko nie mam pojęcia o czym. To uczucie dość męczące, masz to samo? Kojarzysz może coś z lustrem lub ciemnością? Albo gwiazdami!? Miała mętlik w głowie próbując dojść do prawdy, lecz na próżno. Podrapawszy się po głowie odpuściła wkładając na dziwnie znajomy, a jednocześnie tak odległy wisiorek. Mając go na szyi denerwująco zaczął jej dyndać pomiędzy biustem kując ostrymi kątami. Nie wytrzymując już miała go ściągnąć, jednak wcześniej odezwała się wzburzona. -Dziadostwo! Mogłoby być mniejsze! W tym samym momencie zauważyła wokół siebie wirujące gwiazdki, pyłek lub innego rodzaju błyszczący proszek. Wychodził wprost ze szkiełka, które trzymała w dłoni. Nim się obejrzała świat wokół niej wydał się taki ogromny. Głównie robal, którzy przedostał się na powierzchnię z głębi ziemi. Wystraszona chciała zawołać Shazuko, lecz nigdzie go nie widziała, co ją całkowicie zdezorientowało. Wtem usłyszała jego wołanie, głos miał okropnie donośny i pochodził z dość wysoka. Unosząc wzrok zauważyła jego posturę, był ogromny. Przestraszona tym widokiem upadła pod rosnący niedaleko kwiat. Pomału doszło do niej w jakiej sytuacji się znajduje, lecz pozostawało wiele pytań pobocznych, na które również chciała znać odpowiedzi. Wstając uniosła się w powietrze, lecąc wysoko na reszcie zatrzymała się na wysokości twarzy Shazuko, zauważenie jej nie było trudne, nie była milimetrowych rozmiarów. Siadając mu na dłoni, którą wyciągnął w jej kierunku patrzyli na siebie dobre paręnaście minut, za nim któreś odezwało się w końcu. -To chyba wina tego szkła. Nie mam tylko pojęcia jak się zmniejszyłam, ani jak wrócić do swojego wzrostu. Patrząc jednak z innej perspektywy, teraz nikt mnie nie znajdzie tak szybko. Plus zawszę będę blisko ciebie. Oraz wcisnę się wszędzie, podsłucham wszystko... mamy przewagę! Starała się myśleć pozytywnie, choć było to trudne. Pyrgana palcem zaciekawionego męża, który chyba sprawdzał jej realność, w końcu nie wytrzymała. Gryząc go porządnie w opuszek, by ją zostawił na chwilę wessała się. Obżarta kilkoma kroplami jego krwi położyła się do góry brzuszkiem wtulając w jego skórę, co nie było łatwe. Half miał strasznie twardy naskórek, który nie pomagał w wygodnym ułożeniu się. Nie wiele później doszło oczywiście do zmierzenia jej wzrostu, który był nie większy niż dwadzieścia centymetrów. To sprawiało, że mogła zmieścić się nawet w kieszeni, co wypróbowali. Wlatując do kieszeni na piersi Shazuko momentalnie odezwała się oburzona. -Jaki ty masz tu syf! Same okruszki i śmieci! Zanurzając się w głąb zaczęła wyrzucać wszystko, co zabierało jej miejsce lub kuło ją w cztery litery. Posprzątawszy rozsiadła się w środku czując przyjemne ciepło i głośne dudnienie, które dobiegało z wnętrza ciała pół demona. -Serce strasznie ci głośno bije... Powiedziała podnosząc się i opierając na materiale kieszeni wpatrując się w profil Shazuko, który pierwszy raz widziała z tak bliska. | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Kwiatowa polana Wto 31 Sty - 18:20 | |
| Przyglądając się jej przemianie a potem jak rozpoczęła tak zwane przemeblowania w jego kieszeni nie wiedział co ma tak naprawdę myśleć, on nagle miał przy sobie jakąś kryształową kulę, Clay miała kawałek szkła który teraz zmniejszył ją a kto wie czy to wszystko. Można by to w jakimś sensie uznać za może prezent od jego matki jednak co do tego też nie było pewności. Zaglądając do kieszonki w której teraz znajdowała się jego żonka miał przez chwilę ochotę ją pomęczyć co i też zrobił, naciskając co jakiś czas na jej wydęty brzuch słyszał jak ta syczy i zarazem stara się nie zwymiotować. Żałował jedynie iż nie widział jej wyrazu twarzy bo na bank był niezapomniany, odpuszczając po chwili rozejrzał się po raz ostatni po okolicy. -Tylko teraz się nie odzywaj jak będę z nimi przebywał... nie ważne jakie tematy będą... oboje wiemy że masz niewyparzony język jak ktoś ci nie podpadnie a myśląc że nie żyjesz jakoś wątpię że będą mówili o tobie życzliwie.. .. nie żeby mieli powód.Wolał lekko uratować się ostatnimi słowami, nie patrząc potem to on musi przebywać w jej towarzystwie a lepiej nie mieć jej złego humorku wiszącego w powietrzu. Zaciągając się naprawdę świeżym powietrzem, wolnym krokiem ruszył w kierunku chaty starszyzny choć tak naprawdę nie wiedział gdzie owa się znajduje. Dlatego w trakcie przechadzki zaczepił dwójkę z lokalnych "mieszkańców", pytając się o kierunek przyuważył iż nie patrzą się na niego przychylnie. Trwała między nimi nawet krótka rozmowa na czas której odeszli parę kroków, na razie Leviathan nie zakrzątał sobie tym swoich myśli jednak jego towarzyszka robiła to za nich obojga. Gdyby nie została powstrzymana to już dawno wdrapywałaby się po ich nogawkach by dorwać choć kawałki informacji, chwytając ją za włosy starał się być delikatny lecz ona szamotała się niczym rozwścieczona osa. Wszystko działo się szybko a białowłosy był odwrócony do nich tyłem zaś z oddali nikt by nie zauważył co trzyma w rękach. Po rozmówieniu się został złapany za ramie co spowodowało u niego momentalny dreszcz przechodzący całe ciało, składając ręce w kulkę trzymał tam Clay i błagał o cisze z jej strony. -To ciebie chłopaki wyrwali z pustyni ? Bo kojarzę że nie wyglądałeś wtedy tak obślizgło... obyś przydał się nam tutaj bo darmozjadów nie tolerujemy.-Pirackie ścierwo... Oczywiście obiła się białowłosemu ostatnia wzmianka na jego temat, wyglądało to tak jakby od dawna wiedzieli kim on jest jednak nie podejmowali żadnych kroków. Teraz był przekonany iż jego plan spaliłby na samym początku więc nawet lepiej że Clay nagle się zmniejszyła. Szukając odpowiedniego momentu schował nagle szybko żonę do kieszeni, nie wytrzymywał powoli z tym jak gryzła go po ręce najwidoczniej z nudy, lub zwyczajnie była zła że teraz traktował ją jak zabaweczkę. Oboje musieli się opamiętać gdyż dość sprawnie znaleźli się u progu budynku należącego do starszyzny, białowłosy został wpuszczony do środka, wystój pozostawiał wiele do życzenia jednak jak na panujące standardy nie jedna osoba mogłaby uznać to ze swego rodzaju willę. W owej chwili był tam sam dlatego też Clay nie potrafiła inaczej jak wyściubić łepek na zewnątrz by móc się rozejrzeć. W pewnej chwili ich spojrzenia się spotkały patrząc bardzo pytająco, może i zajęło im trochę czasu sfingowanie śmierci dziewczyny jednak skoro miał tu po tym przyjść to oczekiwał że ktoś tutaj będzie czekał. Rozgaszczając się w pewnym momencie usiadł an wygodnym krześle, bujał się na nim próbując niekiedy utrzymać równowagę na samych tylnych nogach. Dopiero jego upadek na tyłek spowodował że ktoś w budynku zainteresował się tym iż ktoś w nim przebywa. Shazuko ujrzał twarz którą kojarzył z tamtego ataku potwora na śnieżnej pustyni, był to jeden z osobników którzy ich wtedy uratowali. -Myślałem że byłeś na tyle głupi że próbowałeś się stąd wydostać na własną rękę... ... ... co ci się w ogóle do cholery stało ? Jakoś nie kojarzę zabierania ze sobą jaszczurki.-Nowy imaż, zazdrościsz ? zt x2 Chatka Starszyzny | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kwiatowa polana | |
| |
| | | | Kwiatowa polana | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|