Zapowiadał się kolejny pracowity dzień w wiosce. Dni mijały niemal nie różniąc się od siebie. Spędzając poranek na polu, orał grządki z warzywami. Pracował ciężko, by wszystko wyglądało i rosło tak jak zostało to zaplanowane. Jednocześnie obserwował innych podczas pracy, głównie tych młodszych, dużo słabszych. Niejednokrotnie przerywał swoje zadanie, by pomóc im przynieść wiadra wody ze studni. Nie znajdowała się bardzo daleko, ale chciał czuć się pomocny.
Z czasem usiadł na trawie, kładąc obok siebie narzędzie pracy. Rozciągnął się spoglądając w niebo czując, że w życiu mu czego brakuje. Czuł się inny od swoich braci. Nie potrafił dalej ciągnąć dnia za dniem nieróżniącym się od siebie niczym. W nim buzowała niewykorzystana energia, którą chciał wykorzystać w dobrym celu. Pragnął przygód i wyzwań. Dlatego wstając odłożył haczkę na miejsce i unosząc się w powietrze wyruszył kilkanaście metrów dalej, by nikomu nie przeszkadzać. Tam wylądowawszy za większym wzgórzem na spokojnie zaczęła wykonywać wykopy i inne ćwiczenia. Był zmotywowany i chciał osiągać więcej, miał ambicję nie pozwalającą mu ciągle blokować swoich możliwości. Marzył o wyzwaniu.