Po godzinnym użalaniu się nad sobą i bolesnym płaczu również wewnątrz siebie, poczuła pewnego rodzaju ulgę. Wciąż nie otwierając powiek, mocno zaciśniętych przez podrażnioną skórę pod oczami słonymi łzami. Powstając odkryła w sobie coś, czego wcześniej nie zauważyła lub obojętnie pomijała z braku większej wiedzy. Zdając sobie sprawę z posiadanych zdolności oraz głosu rozsądku, który powtarzał jaka silna stała się, w momencie sprzeciwienia rodzinie. Otwierając szeroko oczy ujrzała świat najpierw mocno zamazany, lecz po chwili kontrast oraz wyrazistość wróciła do stabilnego stanu. Eni stając pewnie na nogach postanowiła zerwać ze wszystkim i zacząć własną przygodę bez udziału rodziny. Rozrywając mundurek szkolny i różowy sweterek, który matka jej wcisnęła siłą. Niszcząc najpierw ubiór nie odpowiadający jej naturze wojownika, uwolniła się od władczej matki. Spoglądając w odbicie zauważyła równo ścięte włosy oraz paskudną fryzurę grzecznej dziewczynki, chodzącej do podstawówki. Ten widok tylko sprawiał odruch wymiotny, więc szybkimi ruchami rąk rozpuściła włosy i posiatkowała je trzęsąc głową, uzyskując ciekawy efekt. Wyciągając z kieszeni kapsułkę aktywowała ją obok na trawie. Mając przed sobą przenośny kuferek z rzeczami, ale również z ubraniami. Wybrawszy wszystko, co nie pasowało do wizerunku słodkiej laleczki, dodatkowo podrasowane podartymi elementami oraz biżuterią. Czując się wyzwolona spojrzała w niebo pewniejsza siebie, biorąc głęboki wdech miała ochotę krzyczeć z radości, wtedy to złapał ją ogromny ból głowy. Trzymając się obiema dłońmi za skroń syczała cierpiąc. Poruszając się jednocześnie jak opętana w końcu zrobiła niewłaściwy krok i wpadła do wody. Miała szczęście, że w tej części nie było mocny prądów i nie została porwana w dół rzeki. Długo to nie trwało, dziewczynie udało się w końcu wygrzebać na brzeg. Odkasłując leżała jakiś czas na trawie czując się jakoś nieswojo. Poruszając się na kolanach spojrzała w ruchomą tafle, a widząc paskudne łuski na swojej twarzy uniosła się krzykiem jak tylko najgłośniej potrafiła.
-Aaaaaa! Co mi się stało?!
Przyglądając się dłużej doszła do wniosku, że pół jej twarzy wygląda inaczej oraz jej piękne błękitne włosy utraciły swoją barwę, blednąc. Przez dobre paręnaście minut przeklinała jak najniższy margines społeczny, by uspokoić się i zacząć racjonalnie myśleć. Dochodząc do druzgocących faktów, cieszyła się w głębi siebie, ale tak na serio głęboko, że nie zmienił się jej chociaż kolor skóry. Nie wyobrażała sobie, by paradować jako niebieski potwór przypominający zdechłą jaszczurkę. Po wyzdychawszy jeszcze trochę, w końcu wstała, a nie widząc sensu w dalszym użalaniu się, jedynie zakręciła się wokół własnej osi z dużą prędkością. Wyschnąwszy w szybkim tempie ruszyła przed siebie, nie mając ochoty wracać do domu, a już na pewno nie z takim wyglądem. Załapując nastoletniego doła, więc coś a'la ciężką depresję. Brak pomysłu gdzie mogłaby się udać doprowadzał do szału, ale przed nią wiele nowych możliwości, których nigdy nie rozważała. Miała szansę zamieszkać w innym mieście stając się super bohaterką, pomagając innym. Mogła również stać się odludkiem mieszkającym w jaskimi, stworzyć wypasione laboratorium i skonstruować cyborgi, które zniszczą świat. Zawsze zostawało wyjście zagrzebania się na pobliskiej leśnej polanie.
Użalając się wędrowała tak wzdłuż brzegu rzeki czasem szurając nogami lub kopiąc szyszkę. Już miała odezwać się sama do siebie, gdy usłyszała dziwny szelest. Z początku ignorowała go, lecz to trwało już od dwóch godzin, więc pozostało sprawdzić kto lub co szeleści. Znikając czemuś z oczy pojawiła się za … króliczkiem. Ehhh puchatym, małym króliczkiem kicającym sobie prawdopodobnie bez celu. Czując się żałośnie odczuła niczym kopnięcie w część porośniętą łuskami, widząc dość dziwnie na lewe oko. Przez chwilę mignął jej dziwny krajobraz z pewną postacią w roli głównej, lecz przetarłszy je porządnie, wszystko wróciło do normy. Odetchnąwszy ruszyła dalej przed siebie, a widząc jak się ściemnia zatrzymała się pod większym drzewem opracowując plan przetrwania. Nie każda wydumana rzecz szła zgodnie z planem, lecz koniec końców udało się Eni wykonać mini szałas z gałęzi i większych liści. Chowając się w nim skulona obserwowała każdy ruch najmniejszego robaczka oraz nasłuchiwała każdy szelest w odległości do dziesięciu kroków. Nie ruszając się udało się jej wyciszyć energię, by nie dać się zauważyć ojcu, którego zrzędzenia słuchać się jej nie chciało.
Będąc zupełnie sama przypomniała sobie dobre sytuacje które ją dotyczyły, wśród nich również było spotkanie czarnowłosego halfa, lecz myśl o nim przywołała również niemiłą myśl. Nie potrafiła uwierzyć, że wie o demonie i nic jej nie powiedział! Dlaczego?! Zadawała sobie to pytanie używając wiele możliwych sformułowań, lecz odpowiedzi nie znała.