Dragon - Space Trip Played by Forum |
|
| Złoża Gliny | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
NPC Mistrz Gry
Liczba postów : 1006 Join date : 19/12/2013
| Temat: Złoża Gliny Nie 4 Wrz - 2:31 | |
| *** Niewielki obszar, na którym pracują głównie mężczyźni. Brudna robota w dodatku bardzo ciężka. Glina to surowiec bardzo trudny do uzyskania na wyspie. Trzeba bardzo głęboko kopać, by dostać się do złóż. *** | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Złoża Gliny Sro 8 Lut - 22:03 | |
| Nie powiedział jej wprost o swoich uczuciach jak na statku po kilku litrach procentowych trunków, jednak i tak była szczęśliwa. Zdradzał ją uśmiech, który prezentowała dość rzadko na swojej twarzy, sprawiający jakby na moment odżyła. Promieniowała radością siedząc spokojnie na niepewnym krześle, przyglądając się swojemu mężowi jak usiłuje zmontować łóżko z niczego. Kiedy już była pewna, że spokojnie spędzą razem czas do jej uszu doszła niezadowalająca ją informacja oraz kilka pytań. Krzyżując nogi odwróciła swój wzrok nie mając ochoty odpowiadać. Mimo walki z samą sobą nie wytrzymała podnosząc ton głosu. -Was też? Was?! Wstając zacisnęła pięść mając ochotę powiedzieć mu, co myśli o pokroju piratów w kosmosie, jednak zostało jej przerwane. Siadając wytrzeszczyła oczy zastanawiając się jaką przybrać formę, by nie zostać zdradzoną pośród tropicieli. Na szczęście została osłonięta ciałem Shazuko, a skupiając się przybrała kształt pięknego o fioletowej sierści kotka. Siedząc na krześle merdała sobie ogonkiem spokojnie obserwując całe zdarzenie. Udając się za dwojgiem mężczyzn prowadzących gdzieś białowłosego poruszała się na początku dość koślawo, a później wyglądało to już tylko tragicznie. Może była humanoidem, lecz na czterech łapach nie potrafiła nauczyć się w pięć sekund. Idąc, a raczej wydreptując ścieżkę łapkami kierowała się pomału jednak uparcie do przodu. Po niecałej półgodzinie dotarła do ogromnej dziury padając na pyszczek. Leżąc słyszała bardzo wiele od niby starszyzny całego tego szklanego osiedla chatek. Poruszając się, jak gdyby pływała po piasku, zbliżyła się do drabiny, by zejść do Shazuko. Patrząc w dół zaczęła zastanawiać się jak mając łapki ma to do cholery zrobić? Westchnąwszy podrapała się po futerku i powolutku zaczęła, a raczej starała się stawiać łapki na czymś tylko przypominającym stopnie. Po dwóch poślizgnąwszy się na glinie walczyła dzielnie, by złapać równowagę, później by chwycić się choć pazurkami, a na końcu głośno miauknąwszy zaprzestała jakichkolwiek działań. Spadając modliła się o prawdę w tym, co mówią o kotach, niby mając zawsze spadać na cztery łapy. Chlupnąwszy w mokrą glinę straciła wiarę we wszystko, co niegdyś usłyszała. Z trudem wygrzebując się z lepkiej masy przypominając małego pomarańczowego potworka z wieloma rogami, nie poddając się podeszła do Shazuko. Patrząc na niego niczym wygłodniałe stworzonko, rozpoczęła otrzepywać się z gliny we wszystkich kierunkach, byleby mieć czyste futerko. Będąc z siebie zadowolona miała już ochotę uśmiechnąć się, ale widząc minę białowłosego całego w kropkach, jakoś jej się odechciało. Usiadłszy wygodnie na kamieniu merdając ogonkiem odezwała się. -Nie patrz tak na mnie... nie mam zamiaru mieć futerka brudnego. Jakby to paskudztwo zaschło, to musiałabym moczyć się z kilka godzin, by być czysta. Ziewnąwszy podrapała się za uchem przyglądając się pracującemu mężowi, był to bardzo ciekawy widok. Nigdy nie przypuszczała, że uda się jej zobaczyć wielkiego Beliara przy zajęciu nie godnego galaktycznego pirata. Niespodziewanie w dodatku ściągnął z siebie górę, odsłaniając swoje niebieskie, w łuskach umięśnione ciało. Wykonując tak znany, tak stary ruch otarcia potu z czoła ręką sprawiając lekki zawrót w łepku kotka, po czym poleciała tylko krew z noska. Clay oczarowana nim szybko poklepała się łapkami, by nie zacząć myśleć o niczym szczególnym. Mogło to tylko zmienić jej postać, a tego nie chcieli oboje. Wtedy przypomniało się jej coś bardzo ważnego. -Shazuś zapomniałam całkiem! Słyszałam rozmowę dwóch, którzy cię tu przyprowadzili! Oni chyba szykują bunt! Zapowiada się burda, a co najgorsze chcą wyeliminować Akirę. To jedyny nasz sprzymierzeńca. Jeśli zginie, lub straci poparcie grupy... będziemy musieli wiać! Co przy tej pogodzie daje nam... tobie małe szansę na przeżycie. Była poważna w tym, co mówiła, nie miała zamiaru znów wracać na ten ziąb, przy tak kiepskiej widoczności nie zajdą nigdy. Nie zapominając o czyhających tam niebezpieczeństwach, była pewna, że ten robal to dopiero początek. Westchnąwszy znów podrapała się za uszkiem myśląc, co tu zrobić. Wpadając na jakiś tam pomysł, postanowiła się z nim podzielić z białowłosym. -Jedyne, co przychodzi mi do głowy to... ostrzec Akirę. Świadomy ma większe szansę na kontratak, co ty o tym myślisz? Rozejrzawszy się zauważyła minimum trzech niby strażników, pilnujących jak na złość Beliara. Co jednocześnie krzyżowało jej plany. | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Złoża Gliny Wto 14 Lut - 16:34 | |
| Białowłosy przez jakiś czas nie zaprzestawał swojej pracy, lepiej było nie podpadać im jak na razie jednak ręce strasznie świerzbiły go do działania. Towarzystwo jego ukochanej nawet pod taką formą sprawiało że czuł ulgę, tym bardziej niech nie myśli że nie zauważył jej reakcji co do jego wyglądu. Musiał się nieco zastanowić co do jej pomysłu, owszem była to chyba jedyna osoba która w jakikolwiek sposób chciała mu pomóc, lecz kto wie co zacznie się dziać po objęciu władzy przez resztę. Wyrzucenie go wchodziło wtedy w grę jednak istniała też szansa na uznanie go za kogoś przydatnego, wystarczyło przecież użyć głowy by domyślić się iż Beliar samodzielnie dawno mógłby doprowadzić do nie małej burdy. Już z tym co miał teraz w rękach mógł zapewnić że będzie kilku mniej do wykarmienia jeżeli zaczną mu doskwierać, opierając się na łopacie spojrzał na kociaka który wyglądał dość słodko tym bardziej wbijając swoje ślepka w niego. -Wiesz sojusznik sojusznikiem ale... ... nie widzi mi się ten typ... próbuje grać tego miłego ale jego zachowanie go zdradza, on też ma swoje za uszami... ... ale jak chcesz. Tylko przepraszam bardzo jak chcesz to zrobić bez ujawniania że nadal żyjesz ? I nie nie dam oglądać najlepszych walorów żony jakby ci się nagle przemieniło. Zapomnij... Chcąc zabrać się do dalszej przymusowej pracy nie zauważył że pilnujący go osobnicy zbliżyli się znacznie, najwidoczniej fakt jego rozmawiania z kotem był tak wyjątkowy iż chcieli ponabijać się z wariata. Przez to wszystko w pewnej chwili jedne z nich oberwał kawałkami gliny co bardzo mu się nie spodobało, pewnym siebie krokiem podszedł do białowłosego popychając go na tyle mocno by ten upadł na twarz. Spluwając dodatkowo na niego nie mogli obejść się bez śmiechów. -Uważaj śmieciu co robisz, chcesz chyba jakoś tutaj wyżyć robaku. -A co wy na to że przywitamy go w poprawny sposób wśród nas ? Niech nie myśli że jak będzie tak cichutko siedział to będzie miał nas z głowy. -Na waszym miejscu nie bałbym się o to, starszyzna już ma do niego plany, chłoptaś długo nie wytrzyma.... skąd w ogóle wziął się tutaj ten pchlarz ? Bez zastanowienia jeden z nich chwycił stworzenie za kark unosząc je odpowiednio na wysokość swojej twarzy, Beliar w tym czasie jedynie starał się zrozumieć jak głupim trzeba być, nawet zwykły kot dawno zrobiłby to samo co właśnie rozpoczęła Claymora. Jej łapki momentalnie znalazły się na twarzy nieszczęśnika, biedaczysko motało się na lewo i prawo chcąc zrzucić przemieniona dziewczynę lecz bez jakichkolwiek widocznych skutków. Nieco później rozległ się krzyk by jego kompani wpadli wreszcie na pomysł by ściągnąć z niego kocice. Trochę szarpaniny wystarczyło by pazury z trudem odczepiły się od twarzy denata, niestety nie był on z tego powodu zbyt uradowany dlatego kazał podrzucić kota by ten mógł wymierzyć w niego cios z nogi. Mając już dość szopki Shazuko zablokował nogę agresora łopatą co przyprawiło go o kolejna ranę, zanim zdążyli się zorientować podrapany i z uszkodzoną nogą cwaniaczek dostał ostatni raz z narzędzia prosto w głowę, będąc znokautowanym pozostawiło to Beliara sam a sam z dwójką strażników którzy już dawno stracili jakiekolwiek przyjazne zamiary w jego kierunku. Chwytając nieco mocniej za trzon spojrzał na chwilę na kocicę która była lekko wystraszona, puszczając jej oczko nawet się nie zastanawiał i ruszył na dwójkę delikwentów. Szybko jednak okazało się że mieli coś zaplanowane, jeden z nich czym prędzej ruszył w stronę drabiny by wdrapać się po niej i najpewniej polecieć po wsparcie lub może po członków starszyzny, Leviathan chciał ruszyć za nim jednak droga została mu zablokowana. Próbował jak mógł by wyminąć agresora jednak ten okazał się tak samo zwinny, poskakali troche w każdym kierunku aż w końcu tamten nie wytrzymał. -Marzysz śmieciu Chłopak dostał szybko z pięści w głowę co na chwile go ogłuszyło, miał jedynie szczęście że żona nad nim czuwała i odepchnęła go przed kolejnym atakiem rzucając się na niego, lądując na tyłku spojrzał się na nią i pogłaskał przez moment po główce. -Co nie dasz mnie tak łatwo zranić ? wolisz sama to robić pazurkami ? ... Leć po kogoś... może uda nam się jakoś z tego wyjść... Nie chcąc marnować więcej czasu wstał na nogi i ruszył w kierunku swojego przeciwnika, kupienie nieco czasu clay mogło albo ich uratować albo całkowicie pogrążyć co jednak nie było jakimś wielkim zmartwieniem dla pirata, teraz skoncentrował się na tym by oddać się w wir walki z kimś możliwie że równym sobie. Nie patrząc od kiedy drogi jego i jego żony się zeszły natrafiali na coraz to silniejszych oponentów, taka okazja mogła się więc nie powtórzyć. Co chwila spoglądał w stronę zwierzaka dopóki by nie opuściła dziury w której na razie oboje się znajdowali. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Złoża Gliny Czw 16 Lut - 2:36 | |
| Był przesłodki cały czas udawał przed nią twardziela broniąc jej, choć obrywał porządnie. Zaimponował jej tym zachowanie, choć było bezmyślne i mogli w ten sposób stracić życie niemal na samym początku. Była nieźle poturbowana, lecz nie mogła sobie pozwolić na odpoczynek i użalanie się nad sobą. Starając się za wszelką cenę wydostać skakała po wyżłobieniach drapiąc pazurkami najszybciej jak tylko mogła, czując żal do siebie, że pozostawia w dole na pastwę losu swojego męża. Wdrapawszy się jakim cudem na górę, na chwilę rozpłaszczyła się dychając zmęczona, wystawiając różowiutki jęzorek na zewnątrz. Podnosząc się nie myślała, już tylko ruszyła przed siebie w ten sposób poruszała się niczym prawdziwy kot. Posiadając cztery łapki i swoje umiejętności szybkości, pędziła niesamowicie szybko przebywając dystans wcześniej pokonany w dobre pół godziny w teraz zaledwie pięć minut. Zatrzymując się przed chatą starszyzny rozpoznała wcześniejsze możliwości dostanie się do środka. Dlatego wskoczyła przez wnękę na okno do pomieszczenia. Akira właściwie ku jej zaskoczeniu, niczego nieświadomy spał w najlepsze. Chrapał straszecznie wkurzająco, to chyba jedyne, co się w nim nie zmieniło nawet po tylu latach. Najpierw na paluszkach zakradła się do fotela, na którym wygodnie się rozwalił opierając brudne buciory o blat stołu. Przygotowując się będąc wystarczająco blisko skoczyła na niego miauknąwszy dość głośno. I jak przewidywała zaskoczenie zbudziło śpiocha, aż wywalił się na podłogę troszeczkę za mocno odbijając się, jednak miała pewność, że nie śpi. Nie schodząc z jego torsu przyglądała mu się, aż zwrócił na nią należytą uwagę. Nie mogąc wstać, był zmuszony wysłuchać, co ma do powiedzenia, lecz oczywiście ostrożności nie za mało. Zawsze była możliwość, choć nie do końca pewna, że zaatakuje gadającego kota. Kiedy błękitnooki zaczął zastanawiająco na nią patrzeć, w tym czasie Clay zbierała słowa w sensowną wypowiedź. Biorąc głęboki wdech za pierwszy razem nie wyszło jej i tylko wydała dźwięk zdychającego kota lub próbowała zwymiotować kłębek sierści. Ponownie biorąc wdech poczuła przyjemne drapanie po grzbiecie, co spowodowało mruczenie i układanie się wygodnie na torsie Akiry. Przymrużając oczka zdecydowanie zachciało się jej spać, niemal do tego doszło, lecz nie tym razem. Mężczyzna odezwał się ciepłym tonem głosu wzbudzając w niej zwierzęcy instynkt przywiązania, łasząc się do niego uruchomiła jednak ludzkie myśli. Zmieniając się ponownie w swoją normalną postać. Trudno opisać minę fioletowowłosego, gdy znalazła się na nim wpół leżąca i naga kobieta, którą muskał dłonią po plecach. Otwierając usta miał zamiar coś powiedzieć poznając ją, lecz zostało mu momentalnie przerwane. Clay nie miała wyjścia i przeszła momentalnie do rzeczy. -Po pierwsze. Nie patrz na mnie w ten sposób. Po drugie starszyzna cię zdradziła, przyjdą po ciebie, by zabić. Po trzecie. Beliar potrzebuje twojej pomocy, zastał zaatakowany. Nie mam czasu nic więcej ci tłumaczyć. Błagam pomóż mu. Schodząc z niego myśląc już jedynie o bezpieczeństwie męża zmieniła się w kota, by mieć szanse poruszać się szybciej po wiosce. Ruszając miała wielką nadzieję, że nie będzie miał oporów i pobiegnie za nią. Miała szczęście, jego miłość i wierność do niej było maksymalna, co dawało jej władzę nad tropicielem. Nie zatrzymując się w szybkim tempie dotarła do dołu, gdzie następowała egzekucja. Zatrzymując się i z góry widząc jak dwóch oprychów trzyma mocno Shazuko blokując mu jakąkolwiek możliwość obrony, a trzeci uznał go za worek treningowy. W dziewczynie obudziła się żądza krwi, jej tęczówki przesiąknęły rażącą krwisto czerwoną barwą, a kły wysunęły się. Nie myśląc za wiele zeskoczyła przemieniając się w ludzką postać w locie. Nie liczyła się wtedy z niczym, pragnęła tylko śmierci swoich wrogów. Zaczęła od rzucenia się na tego, który miał czelność okładać Shazusia, wbijając się kłami w jego szyję, nie znała litości. Rozrywając mu skórę, ważne żyły i pewnie tętnicę, bo krew sikała jak z węża ogrodowego podczas lata. Pchając go na bok, by nie brudził kolejnych celów rzuciła się na kolejnego. Strach go sparaliżował, więc miała jakieś szansę go dorwać, lecz był silniejszy, co okazało się moment po napaści. Obrywając mocno w brzuch i mostek straciła możliwość ruchową przez ogarniający ją ból. Padając na kolana starała się coś zrobić, lecz nie mogła. Mając otrzymać potężny cios w głowę, czując zamach ręką przeciwnika przełknęła ślinę. Niepodziewanie poczuła tylko falę uderzeniową podczas zderzenia się dwóch osób tuż przed nią. Unosząc głowę ujrzała Akirę blokującego pięść zielonowłosego przeciwnika. Wracając do sił, odskoczyła na kolanach podchodząc do zmasakrowanego Shazuko, który siedział głośno dychając. Kładąc dłoń na jego poliku przybliżyła go do siebie tuląc delikatnie, by wiedział, że jest bezpieczny. Zbierając w sobie humor, uspokajając się szepnęła mu do ucha. -Jakoś tak wyszło... choć nie chciałam, by aż cztery osoby widziały mnie nago. Błąd, trzy. Jedna nie zdążyła. Uśmiechając się dała mu całuska, słysząc jak odzywa się jeden ze stojących nad nimi oprychów. -A może najpierw ja zostanę obsłużony, co?! Na te słowa zagotowało się w Clay, lecz poczuła zaciskającą się dłoń na jej ramieniu. Zerkając na Shazusia ze zdziwieniem odezwała się. -Jesteś za słaby... zostaw to mnie. W tym czasie Akira nokautował drugiego ze strażników, nie mając czasu jak na złość zerknąć w stronę Clay. | |
| | | Shazuko
Liczba postów : 70 Join date : 30/12/2014
SCOUTER HP: (430/430) KI: (380/380) J: (810/1500)
| Temat: Re: Złoża Gliny Czw 16 Lut - 21:05 | |
| -Potem będziesz za to ukarana... teraz odsuń się kawałek. Stan w jakim się znajdował jakoś słabo go interesował, wystarczyło że te ścierwa wykorzystały przewagę liczebną na tyle perfidnie by mieć z nim jakąkolwiek szansę. Zresztą jej wypowiedź mógł też potraktować jakiego swojego rodzaju wyzwanie, kobieta nie może myśleć że jej partner jest słaby wiec przyszła pora by jej udowodnić że jest inaczej. Spoglądając na pewnego siebie oprycha pokazał mu palcem by zaczekał, absurdalnym pomyśleć było by podczas walki a bardziej jednostronnym obijaniu, "ofiara" prosiła o chwilę by coś załatwić. Tym śmieszniejszy był fakt że biedaczysko pogubiło się w tym co się dzieje iż na jakiś czas wyłączyły się jego funkcje rozumowania i stał w miejscu, brakowało jedynie ściekającej śliny przez nadmiar głupoty. Białowłosy powoli unosząc się odnalazł wzrokiem górna część swojego stroju, zbliżając się do niej wiedział dokładnie co stanie się za chwilę, rzucając cześć garderoby w kierunku małżonki kazał jej się bezzwłocznie zakryć. Mając to z głowy otarł ręką krew z twarzy i dodatkowo splunął nią w kierunku dryblasa który ocknął się, jego mina sugerowała brak zadowolenia tym bardziej widząc okrytą teraz dziewczynę. Zanim jednak zdążył cokolwiek uczynić Shazuko już znalazł się przed jego twarzą. -Pozwól że ja ci pomogę... Skumulowana złość zaczęła robić swoje, bezlitosnym ruchem jego dłoń znalazła się przy oczach degenerata z wyciągniętymi dwoma palcami, wciskając je na siłę w oczodoły swojej ofiary pozbawił ją wpierw wzroku. Nie był to jednak koniec bo galaktyczny pirat chciał mu pokazać że nie warto było z nim zaczynać, pozostawiając już ślepego i krzyczącego samemu sobie zaczął szukać łopaty której wcześniej używał. Chwytając ja po raz kolejny z uśmiechem na twarzy spojrzał się na miotającego się niczym zwierze biedaka, wyczekując odpowiedniego momentu podstawił mu nogę by ten wylądował na ziemi, wykorzystując sytuację przydepnął jedna z jego dłoni by mu nie uciekła. Z nieco psychicznym uśmieszkiem na twarzy zamachnął się po raz pierwszy by wbić łopatę w ziemię przecinając przy tym palec nieszczęśnika, jego krzyk bardziej motywował do kontynuowania co doprowadziło że po chwili był i ślepy i bez palców u jednej ręki. Akira po wyeliminowaniu tego drugiego wpierw spojrzał się na Claymorę zaś potem na pirata którego ratował, przerażenie ukazało się na jego twarzy. Najważniejsza dla niego była jednak kotowata dlatego czym prędzej ruszył w jej kierunku by sprawdzić czy wszystko ok, zanim dotarł został trafiony czymś w głowę, złapał obiekt w ręce. Okazało się iż jest to jeden z odciętych palców, -Dotknij ją a będziesz następny... Wystarczyło to by zakomunikować powagę jego słów, kopiąc leżącego tak naprawdę już płaczącego z bólu kazał mu się podnieść. musiał powtórzyć się kilkakrotnie zanim śmieć zaczął się go wreszcie słuchać, Leviathan wiedział że to i tak pewnie nie koniec ich walki ale tej radości nikt nie mógł mu odebrać. Widząc osobnika po raz kolejny na trzęsących się teraz nogach zaśmiał się ironicznie, frustrował go jedynie limitowany czas zabawy z nim bo w tym tempie tracenia krwi miał może parę minut. Jego oddech był nadal ciężki po wcześniejszym teście wytrwałości co utrudniało zabawę, przyklękając na chwilę teoretycznie odpoczywał lecz w praktyce przymierzał się do ciosu który oddał prosto w brzuch stojącego przed nim osobnika wioski. Zrobił to na tyle mocno by tamten odleciał kawałek dalej lądując nieopodal przyglądającej się dwójki, jako że był już czas to zakończyć odwrócił dewianta na plecy po czym przystawił blat do jego ust otwierając je przy tym. W tle było słychać kolejnych robol biegnących w ich kierunku, chcących pewnie pozbyć się teraz całek trójki. Mając mały uśmiech na twarzy niezwłocznie wbił szpadel w ziemię tak jak go wcześniej umieścił, zrobił to na tyle pewnym ruchem iż nawet żadna kość ani na moment go nie zahamowała. Odcięty kawałek chwycił w rękę a słysząc coraz wyraźniej krzyki nadchodzących agresorów wyrzucił go z dołu by wylądował przed ich nogami, tym samym pewnie zapewnił całej ekipie chwilę czasu na przygotowanie się lub też ucieczkę. Spoglądając znowu na swoją ukochaną nadal nie podobało mu się jak blisko niej stoi Akira, stając dosłownie między nimi przyklęknął głaskając ją przy tym po policzku. -Robi się tutaj trochę zbyt niebezpiecznie, co robimy dalej ? Wątpię że odpuszczą nam od tak, jego pomoc teraz za dużo nie da. A ja nie przeżyje na zewnątrz... | |
| | | NPC Mistrz Gry
Liczba postów : 1006 Join date : 19/12/2013
| Temat: Re: Złoża Gliny Sob 18 Lut - 1:07 | |
| Po skończeniu z jednym niegdyś kolegów przyglądał się ze strachem w oczach, widząc bestię Beliara w akcji. W głębi miał świadomość czym są piraci, lecz nie spodziewał się zobaczyć takiego szału i psychopatycznego działania przeciwko innemu osobnikowi. Nie mogąc podejść do Claymory zastanowił się przez chwilę, czy oby coś ich nie łączy. Kiedy przyklęknął zasłaniając, co właściwie mówi i robi zdenerwował Akirę. Przywódca tropicieli zaciskając pięści na chwilę niemal stracił panowanie nad sobą, lecz nie chciał okazywać tego przed miłością swojego życia. Bez większego powodu zbliżył się do nich, spojrzawszy na maślany wzrok Beliara momentalnie zrozumiał, jednak nie mógł od tak odpuścić. Uśmiechając się wyciągnął ku dziewczynie rękę czekając na jej ruch odzywając się. - Chodźmy stąd, inaczej zginiemy. Widząc niepewną dłoń ze strony fioletowowłosej, chwycił ją przyciągając do siebie i tuląc. Mając przy tym widoczny uśmieszek patrząc na Shazuko. - Nie bój się. Jesteś bezpieczna.
OOC: Uciekajcie! Pędzi w waszą stronę czterech tropicieli i trzech piratów. | |
| | | Claymora
Liczba postów : 100 Join date : 26/12/2014
SCOUTER HP: (510/510) KI: (500/500) J: (846/1500)
| Temat: Re: Złoża Gliny Czw 23 Lut - 2:02 | |
| Trzymana dość mocno przez Akirę, który prędzej robił na złość Beliarowi niż naprawdę martwił się jej stanem, powiedziała stanowcze nie. Odepchnąwszy chłopaka od siebie wprost krzyknęła zła, nie mając ochoty robić na najsłabszą w grupie, a już tym bardziej za maskotkę do przytulania na pocieszenie. - I powiedz mi, że może jeszcze przy tobie?! Nie żartuj sobie Akira!Po tych słowach obejrzała się do swojego męża uśmiechając się niewinnie, mając nadzieję, że nie będzie zadawał niezręcznych pytań. Chciała by było wszystko jak dawniej, bez niepotrzebnych kłótni i błędnych domysłów. Podając mu rękę pomogła wstać zmachanemu mordercy szepcząc. - Nie pozwolę ci zamarznąć, nie bój się... mam plan, lecz potrzebuję czasu na... małą zmianę. Ledwie dokończyła zdanie, kiedy nieproszeni goście zjawili się otaczając trójkę wojowników. Nie obyło się oczywiście bez bardziej lub mniej treściwszych wiązanek skierowanych w obie strony. Clay potrzebując czasu najpierw oddała kurtkę Shazuko, by się okrył. Potrzebował tego bardziej niż ona. Robiąc krok w tył uniosła się nad tym brudnym dołem znikając szybko w promieniach mocnego światła. Kiedy wyłoniła się z niego miała na sobie biały, bardzo ładny i trochę odkrywający ciało strój. Prezentował idealnie jej atuty wzbudzając zainteresowanie, co dało możliwość łatwiejszego zadania pierwszych ciosów ze strony jej tymczasowego teamu. Widok wysokich skoków, by pozbyć się odległości między chłopakami a wrogami był niezwykły niczym synchronizowany atak. Nie powstrzymywały ich różnice siły, walczyli dając z siebie wszystko, a w tym czasie kotowata starała się unikając blastów wydumać jak zmienić się w coś bardzo przydatnego. Miała w głowie wiele bezsensownych pomysłów, które mogły wypalić, albo niekoniecznie. Bała się porażki wiedząc o jak wielką stawkę gra się toczy. Na początku stosunkowo myślenie było bardzo intensywne, lecz z czasem brakowało jej dobrych pomysł. Dobry plan zaczął zmieniać się w niszczycielską pułapkę. Mając strach w oczach widząc jak Shazuko walczy o życie postanowiła zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Czy los daruje jej błąd? Okaże się, teraz nie miała czasu na jakiekolwiek wycofywania się. Podlatując chwyciła najpierw za fraku najpierw białowłosego, lecz nie mogąc trudno określić czemu zostawić na śmierć Akirę, jego również pochwyciła. Zabierając obu jak najszybciej z pola bitwy, po chwili wywaliła tuż przed bramą ku wyjściu. Patrząc na nich nie pewnie odparła. - Nic lepszego nie wymyślę, ale proszę zaufajcie mi. Musimy stąd wyjść w przeciwnym razie zginiemy. Nie mając wyboru cała trójka otworzyła wrota uciekając wprost na lodowe odmęty Rudeeze. Oczywiście pierwszorzędną sprawą dla tropicieli było zamknięcie się przed chłodem, niż gonienie za samobójcami. W tym czasie Clay słyszała tylko narzekanie, zatrzymując się zaczęła wrzeszczeć zawiedziona ich zachowaniem oraz brakiem wiary w nią. - Jesteście siebie warci! Myślicie, że wyprowadziłam was tu, bo nie mam planu?! By zabić was?! A może myśleliście, że postanowiłam się przewietrzyć?! Oczywiście, że mam pomysł! Szalony, lecz módlcie się, by wypalił!Biorąc głęboki wdech ponownie zabłysnęła mocnym światłem mając zamiar zmienić swoją postać. Tym razem jednak nic się nie wydarzyło, patrzyli na nią pytająco chcąc zacząć zadawać pytania kiedy to Clay zaczęła w szybkim tempie zwiększać swój rozmiar. Osiągając wielkość niemal Szklanego miasta. Kucając zerknęła na malutkie dwa ludziki wyciągając ku nich dłoń. - Wchodzić... czas na spacer. Uśmiechając się zacisnęła lekko dłoń, by wstając nie wypadli jej. Idąc przed siebie zaczęli jej wadzić ciągłym rozpychaniem się, więc trochę niezadowolona przybliżyła ich do swojej twarzy. - Jeszcze chwila, a zrobię z was przekąskę! To nie podróż pierwszą klasą, więc ma być spokój!Idąc dalej wyczuła drżenia dwóch robaczków prawdopodobnie z zimna. Nie mając wyjścia była zmuszona gdzieś ich schować. Wiedząc o braku kieszeni w nowym stroju, nie pozostawało jej nic innego jak włożyć obu do górnej części stroju między piersi. Modląc się, by nie pozabijali się. Po kilku godzinach spaceru na szczęście spokoju, lub nie, zadała pierwsze pytanie. - Gdzie moglibyśmy się udać? Wzdychając otrzepała napadany śnieg na swoje ciało zadając kolejne pytanie. - Myślicie, że jest tu gdzieś cieplejszy obszar?Zt x2 Bezkresne Lodowe szlaki- OOC:
Clay posiada około 50m wysokości.
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Złoża Gliny | |
| |
| | | | Złoża Gliny | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|